Zawodnicy w Łodzi pieniądze mają wypłacane po każdych zawodach - II część rozmowy z Ł.Stachowiakiem, menedżerem Orła

Łukasz Stachowiak od 10 lutego pełni oficjalnie funkcję menedżera w Orle Łódź. Dla byłego wiceprezesa Kolejarza Rawicz jest to pierwsza w życiu praca związana z żużlem, której nie wykonuje w rodzimym mieście. Część kibiców Niedźwiadków po ogłoszeniu nazwiska nowego menedżera Orła uważa, że Stachowiak nie zachował się dobrze, podejmując pracę w klubie, z którego kibicami rawiccy fani, delikatnie mówiąc, nie sympatyzują. Były działacz Kolejarz Rawicz wyjaśnia powody takiej a nie innej decyzji.

Jarosław Handke
Jarosław Handke

Jarosław Handke: Czy oferta z Łodzi była jedyną i czy aspekt finansowy miał duże znaczenie?

Łukasz Stachowiak:
Była to jedyna oferta. W dobie kryzysu gospodarczego każdy grosz jest potrzebny aby móc godnie żyć.

W czym Orzeł przewyższa Kolejarza? Mam tutaj na myśli na przykład kwestie zaplecza klubu, itd.

- Z tego, co zdołałem się zorientować, zawodnicy w Łodzi pieniądze mają wypłacane po każdych zawodach, niezależnie czy rozgrywane są one w Łodzi, czy na wyjeździe. Wydaje mi się, że jest to przewaga tego klubu nad Kolejarzem. Co do reszty, to nie mogę niczego więcej powiedzieć, bo po prostu za krótko jeszcze jestem w klubie z Łodzi.

Co nie podobało się panu w klubie w czasie czterech lat spędzonych w zarządzie Kolejarza?

- Wszystko mi się podobało, nie mogę powiedzieć złego słowa na temat działaczy, członków klubu i kibiców Kolejarza Rawicz.

Jeśli Orzeł Łódź nie awansuje do pierwszej ligi, to uzna pan to za osobistą porażkę? Prezes Skrzydlewski wszem i wobec mówi, że jest to dla jego klubu sezon ostatniej szansy.

- Sztab szkoleniowy nie jeździ na żużlu. Generalnie wszystko zależy od zawodników i tego, w jakiej aktualnie dyspozycji się znajdują. Z tego co wiem, to nasi zawodnicy nie mogą narzekać na sprzęt i brak funduszy na jego przygotowanie. Wierzę w to, że nasi tegoroczni zawodnicy są w stanie awansować do pierwszej ligi.

Ile trwały negocjacje z Witoldem Skrzydlewskim i czy były one rzeczowe?

- Tak jak powiedziałem już wcześniej z Panem Witoldem Skrzydlewskim spotkałem się dwa razy. Do porozumienia doszliśmy podczas drugiego spotkania. Z Panem Skrzydlewskim bardzo dobrze się rozmawia jest to konkretny facet który mocno stąpa po ziemi i wie czego oczekuje od innych ludzi. Zresztą potwierdzają to różne osoby. Czytałem ostatnio wywiady z Piotrem Dymem, Stanisławem Burzą, Mariuszem Frankowem, gdzie w dobrych słowach wyrażają się o Skrzydlewskim i klubie który on sponsoruje.

Czy miał pan cokolwiek wspólnego z odejściem do Orła Łódź klanu Gustafssonów oraz Piotra Dyma z Rawicza?

- Absolutnie nie. Pojechałem do Łodzi już po konferencji prasowej, która odbyła się w dniu 13 stycznia. Na rozmowach byłem dokładnie 20 stycznia. O transferze Piotra Dyma dowiedziałem się kilka dni przed konferencją od samego zawodnika, a o podpisaniu kontraktów przez klan Gustafssonów dowiedziałem się z Internetu.

Na koniec zapytam, w jakich stosunkach żyje pan z kolegami z zarządu Kolejarza?

- W dobrych, rozmawiamy, mamy cały czas ze sobą kontakt.

Pierwsza część rozmowy z Ł.Stachowiakiem - kliknij TUTAJ

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×