Lekarz broni decyzji Unii. "Kildemand nadawał się do jazdy"

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski

Lekarz Fogo Unii, Tomasz Gryczka, nie uważa, by popełnił błąd, dopuszczając Petera Kildemanda do startu w piątkowym meczu z Get Well Toruń. Duńczyk zanotował dwa upadki i odnowił swoją kontuzję.

Tak jak wcześniej informowaliśmy, poturbowany Peter Kildemand został włączony do drużyny Fogo Unii Leszno na spotkanie przeciwko Get Well Toruń. Duńczyk zaczął fantastycznie - od zwycięstwa. Później dwa razy upadał przez nikogo nie będąc atakowanym. Jeden z tych upadków spowodował kontuzję Igora Kopeć-Sobczyńskiego.

Zgodę na start Kildemanda w piątkowym meczu udzielił klubowy lekarz, Tomasz Gryczka. Pytany po zawodach, czy podjęto słuszną decyzję, odparł: - Telewizja czy eksperci mogą mieć oczywiście swoje zdanie. Uważam jednak, że po tym co ja i cały sztab zrobiliśmy w tej sprawie, Peter nadawał się do jazdy. Nikt z nas nie mógł przewidzieć, że w czasie zawodów wszystko potoczy się tak, a nie inaczej. Mecz był naprawdę ciężki, a tor też nie należał do najłatwiejszych. Podkreślam, że przed zawodami nic nie wskazywało na to, by jego występ stwarzał zagrożenie - zaznaczył Tomasz Gryczka.

Na ten moment niewiadomą jest to, czy Kildemand zdoła wykurować się do najbliższego meczu leszczynian w Zielonej Górze. - Peter podczas pierwszego upadku odnowił swój uraz. Później, po swoim kolejnym biegu mu się pogorszyło i miał w szatni trudności z oddychaniem. Dlatego też podjechała do niego karetka. Sytuacja została jednak opanowana i potem Peter chodził już o własnych siłach. Jest jeszcze za wcześnie, by mówić, czy pojedzie z drużyną do Zielonej Góry. Ma teraz tydzień na odpoczynek i regenerację - podkreślił lekarz leszczyńskiego klubu.

Źródło artykułu: