Peter Kildemand: Nie jechałem za wszelką cenę

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski

Peter Kildemand podkreśla, że nie przystępował do meczu z Get Well Toruń za wszelką cenę. - Przed zawodami naprawdę wydawało się, że będzie wszystko w porządku. Później ból okazał się nie do wytrzymania - przyznaje Duńczyk.

Peter Kildemand zanotował upadek podczas wtorkowych eliminacji do Grand Prix i Indywidualnych Mistrzostw Europy, wskutek czego doznał kontuzji żeber. W czwartek "Pająk" pojawił się jednak w Lesznie, gdzie przeszedł szczegółowe badania i dostał zgodę na występ w piątkowym meczu PGE Ekstraligi pomiędzy Fogo Unią Leszno a Get Well Toruń.

Pojawiają się jednak głosy, że nie była to odpowiedzialna decyzja. Kildemand wygrał swój pierwszy wyścig, ale później zanotował dwa upadki. Co gorsza, wpadł w niego jadący za jego plecami Igor Kopeć-Sobczyński. Z powodu bólu w okolicach żeber Kildemand nie mógł kontynuować zawodów.

Duńczyk podkreśla, że nikt nie wywierał na nim presji, by wystąpił w piątkowym spotkaniu. - To nie tak, że przystąpiłem do spotkania za wszelką cenę. To była wspólna decyzja, którą podjęliśmy z lekarzami i sztabem szkoleniowym. W dniu meczu czułem się naprawdę okej i byłem dobrej myśli. Wygrałem swój pierwszy wyścig, ale organizm zaczął protestować. Po drugim biegu, gdy zanotowałem pierwszy upadek, zacząłem odczuwać już coraz większy ból. Wiadomo, że czasu się nie cofnie, ale patrząc wstecz myślę, że być może właśnie wtedy powinienem wycofać się z dalszej części zawodów- ocenił w rozmowie z naszym portalem Kildemand.

Podczas meczu pod park maszyn podjechała karetka. Okazało się, że pomocy wymagał właśnie reprezentant Danii. - Muszę przyznać, że już później, po zakończeniu startów, poczułem się bardzo słabo. Ból w klatce piersiowej narastał i po prostu nie mogłem nabrać tchu. Na szczęście wszystko wróciło do normy. Organizm dał się we znaki i wiem, że potrzebuję odpoczynku - dodał.

Duńczyk nie ukrywa, że cieszy się, iż dołożył swoją drobną cegiełkę do pierwszego w tym sezonie triumfu Fogo Unii Leszno. - Bardzo mi zależało, by wspomóc moją drużynę. Żałuję, że nie dołożyłem więcej punktów, ale czasem nie da się wygrać z bólem. Wygrana Leszna to dla mnie najlepsza wiadomość tego dnia - podsumował Kildemand.

Zobacz także - Tomasz Gollob przeżył katastrofę lotniczą. "Miałem myśl, żeby wyskoczyć z samolotu" [2/3]

Komentarze (106)
avatar
RECON_1
24.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Patrzac na sytuacje unii i presje zwiazana z wynikiem to start Pajaka mozna podciagnac pod jazde na sile, a w tym feralnym biegu z kopciem to juz z pewnoscia, wg mnie powinni go wycofac i dac j Czytaj całość
avatar
BukajJr
23.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Cieszę się, że Peter tak walczy, widać, że się stara. 
avatar
nazgul
23.04.2016
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
"Kto bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem" - nie mam zamiaru tymi słowy bronić działaczy Unii. Zdrowia dla Igora - aby jego młody organizm szybko uporał się z kontuzją - i powrotu na tor życ Czytaj całość
avatar
Zawsze My
23.04.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
za wszelka cenę to nie... ale za pkt x stawka plus możliwa kara to już tak :) 
avatar
JARASS
23.04.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Ciekawa sytuacja była też z Zengotą,udziela wywiadu ,mówiąc o ciekawych zawodach,oraz jeździe fair,by za parenaście minut pakować się przed Vaculika,który pewnie już miał ciepło w gatkach.
Oj,
Czytaj całość