Bartosz Zmarzlik w tym sezonie imponuje formą. Jest najskuteczniejszym żużlowcem PGE Ekstraligi, w której to potrafi zdobywać komplety punktów. W cyklu Grand Prix na razie brakuje mu postawienia przysłowiowej kropki nad "i". - Jest jak jest. Nie ma co rozpaczać. Plan minimum wykonany. Zebrałem kolejną lekcję, z której wyciągnę wnioski i będę starał się jechać lepiej w przyszłości - powiedział po zawodach w Warszawie gorzowianin.
Zmarzlik ukończył Grand Prix Polski na szóstej pozycji. W półfinale jako drugi wybierał pole startowe. Gdyby miał punkt więcej, który stracił na skutek wykluczenia w wyścigu 16, mógłby wybrać trzecie, najkorzystniejsze pole. - Teraz można gdybać. To czwarte wcale takie złe nie było. Tai Woffinden wygrał przecież finał z najbardziej zewnętrznego pola - zaznaczył reprezentant Polski.
Grand Prix Polski na PGE Narodowym było sporym przeżyciem dla niemalże kompletu publiczności, ale także dla samym żużlowców. - Oczywiście było czymś wspaniałym jazda na takim stadionie przed 50 tysiącami polskich kibiców. Publiczność niosła nas swoim kapitalnym dopingiem - zakończył Zmarzlik.
Z Warszawy Maciej Kmiecik
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik zaapelował do polskich kibiców