Piotr Pawlicki był największym pechowcem Speedway Grand Prix Polski. 22-letni żużlowiec aż trzy razy uczestniczył w groźnie wyglądających wypadkach. Ostatecznie uzbierał cztery, co nie pozwoliło mu włączyć się do walki o awans do półfinału.
- Te upadki, w których uczestniczył Piotrek definitywnie pogrzebały jego szanse na dobre miejsce w Warszawie. Inna sprawa, że w Grand Prix nie przypomina on na razie zawodnika, który tak skutecznie spisuje się w rozgrywkach ligowych. Można powiedzieć, że na co dzień ogrywa przecież stałych uczestników tego cykl. Grand Prix ma jednak swoją markę i Piotrek z tym obciążeniem nie radzi sobie na razie zbyt dobrze - ocenia trener Jan Krzystyniak.
Lepiej w cyklu SGP prezentuje się drugi z debiutantów - Bartosz Zmarzlik, który w minioną sobotę awansował do półfinału. - Ten zawodnik przynajmniej na razie robi dużo lepsze wrażenie. Jeszcze lepiej spisuje się natomiast Maciek Janowski, który wyrasta przynajmniej na razie na lidera wśród Polaków w Grand Prix. Tym, czego potrzeba Piotrkowi Pawlickiemu jest natomiast czas. Zawody w Warszawie były dla niego kolejną lekcją i ani on, ani nikt w jego teamie nie może być po tym weekendzie zadowolony. To jednak bardzo waleczny zawodnik i każde zdobyte teraz doświadczenie jest dla niego cenne - zaznacza.
Krzystyniak uważa, że presja, jaką może odczuwać Pawlicki powinna minąć po kilku kolejnych turniejach. Tym, co mogłoby podbudować "Pitera", byłby dobry występ i awans do półfinału. - Czas działa na jego korzyść i nie zdziwię się, jeśli na dobrej odpali jeszcze w tegorocznej edycji Grand Prix. Przed sezonem typowałem, że Piotrek zajmie ósmą pozycję i utrzyma się w cyklu. Mimo nie najlepszego początku, zdania w tej sprawie nie zmieniam - kwituje były trener Unii Leszno.
ZOBACZ WIDEO Łzy mistrza, czyli wzruszające pożegnanie Tomasza Golloba na Narodowym (Źródło: TVP)
{"id":"","title":""}
Czego brakuje- może po prostu LUZU - ale o to już zadbać powini Czytaj całość