Losy niedzielnych derbów w Zielonej Górze rozstrzygały się w ostatnich wyścigach. Ostatecznie spotkanie zakończyło się minimalnym zwycięstwem gości z Gorzowa Wielkopolskiego, którzy wygrali 46:44.
- Nie mogę powiedzieć, że to zwycięstwo jak każde inne. Derby to walka o prestiż. Jestem bardzo szczęśliwy, że po raz pierwszy od 15 lat wywozimy z Zielonej Góry ligową wygraną. To stawia nas w korzystnej pozycji przed rewanżem. Pięć punktów zdobytych na wyjeździe daje nam olbrzymie szanse na awans do fazy play-off. Ciężko mi jednak o pełną radość po tym, co wydarzyło się w Rybniku. Wypadek Krystiana Rempały kładzie się cieniem na całej kolejce. Cieszymy się cicho, skromnie i trzymamy kciuki za juniora tarnowskiej Unii - powiedział w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Ireneusz Maciej Zmora.
Stal Gorzów to w dalszym ciągu jedyna niepokonana drużyna w PGE Ekstralidze. Znakomita jazda zespołu to jednocześnie wyzwanie dla działaczy, którzy muszą zadbać o realizację budżetu. - Ostatnio żartowałem sobie, że takie zwycięstwo jak to z Toruniem to dramat dla budżetu. Takie sukcesy nie są planowane. Powiem jednak szczerze, że gdybyśmy mieli wygrać w takich rozmiarach z Falubazem albo nawet w jeszcze większych, to nie mówilibyśmy o wypłatach z budżetu za punkty tylko z tego reprezentacyjnego. To mecz, który daje nam wszystkim dodatkową energię. Chodzi zarówno o kibiców czy ludzi w klubie. Jutrzejszy dzień w Gorzowie będzie zupełnie inny - stwierdził Zmora.
ZOBACZ WIDEO Wanda - Orzeł: kosztowny błąd Budzynia (źródło TVP)
{"id":"","title":""}