By podnieść się po nieudanym meczu z ROW-em Rybnik, zarówno Nicki Pedersen, jak i Peter Kildemand trenowali w sobotę na torze w Lesznie. Próbne jazdy pomogły jednak tyko temu pierwszemu. Kildemandowi nadal brakuje szybkości na trasie, a w niedzielę przeciwko MRGARDEN GKM-owi Grudziądz okazał się najsłabszym ogniwem leszczyńskiego zespołu.
- Liczyłem, że ostatnie prace nad sprzętem, a także treningi wystarczą do tego, by zacząć jeździć na lepszym poziomie. Tak się jednak nie stało. Męczyłem się od początku do końca tych zawodów i przed kolejnym meczem Unii muszę znaleźć rozwiązanie tej sytuacji - wyjaśnił Kildemand po zakończeniu niedzielnych zawodów.
Duńczyk próbował na leszczyńskim torze różnych ustawień sprzętu. Na trasie był jednak wolniejszy nie tylko od swoich kolegów, ale i od części zawodników gości. - Ciężko powiedzieć, co dokładnie u mnie nie gra. Próbowaliśmy z mechanikami różnych rzeczy, ale to nie wystarczyło. Nie pozostaje nam nic innego, jak dalej się starać i trenować, także na torze w Lesznie - dodał.
Kildemand zdaje sobie sprawę, że czas upływa i nie działa na jego korzyść. Za kilka tygodni do jazdy wróci Emil Sajfutdinow, a on może stracić wtedy miejsce w składzie. - Budujące jest dla mnie to, że mam wsparcie ze strony klubu i nie jestem z tym wszystkim sam. Cieszę się, że drużyna sięgnęła po zwycięstwo nad GKM-em, w takim przypadku mój słabszy występ nieco mniej boli. Wierzę, że rozwiązanie moich problemów i powrót do dobrej jazdy to kwestia czasu - podsumował Kildemand.
ZOBACZ WIDEO Wanda pobita w Krakowie. Podsumowanie 8. kolejki Nice PLŻ (Źródło: TVP)
{"id":"","title":""}