W minioną niedzielę Speedway Wanda Instal Kraków zmierzyła się na własnym torze z Orłem Łódź. Zespół prowadzony przez Adama Weigela uległ gościom aż 35:55. Tym samym ekipa z Grodu Kraka zajmuje dopiero siódmą pozycję w tabeli.
Mimo porażki, zadowolony ze swojego występu jest Edward Mazur. Zawodnik co prawda zanotował upadek i defekt motocykla, ale zapisał na swoim koncie 8 "oczek". W rezultacie okazał się trzecim, najskuteczniejszym zawodnikiem krakowskiej Wandy. Jego zdaniem nawierzchnia nowohuckiego owalu różniła się od tej, na której ściga się na co dzień - co mogło być jedną z przyczyn porażki.
- Ja jestem tutaj drugą linią. Myślę, że swoje zrobiłem, także jestem zadowolony. Pierwszy raz jechałem w Krakowie na takim torze. Zdziwiłem się samym startem. Myślałem, że będzie całkiem inny, a okazał się bardzo przyczepny. Mecz był u siebie i dziwnie to brzmi, ale podczas pierwszych biegów musieliśmy się dopasować. W pierwszym starcie na tych pierwszych metrach podniosło mnie do góry. Wiadomo, że z czwartego pola w pierwszych biegach ciężko było cokolwiek zrobić. Później jeszcze zabrakło mi miejsca, nie chciałem wjechać w Mateusza i usiadłem sobie. Myślę, że zimę przepracowałem dobrze, ale potem jechałem trzy biegi pod rząd. Naprawdę w 14. biegu jechałem już bez siły - skomentował spotkanie Edward Mazur.
ZOBACZ WIDEO Wanda pobita w Krakowie. Podsumowanie 8. kolejki Nice PLŻ (Źródło: TVP)
{"id":"","title":""}
23-latek nie ukrywa, że zespół spod Wawelu jest w dołku. Zdaniem zawodnika na drużynie mogła ciążyć zbyt duża presja, kiedy do zespołu dołączyli Grzegorz Walasek i Mateusz Szczepaniak, którzy mieli poprowadzić Wandę do sukcesu. Nie da się jednak ukryć, że dla teamu Pawła Sadzikowskiego to ostatni dzwonek, by w ogóle włączyć się do walki o miejsce czołówce. W najbliższą niedzielę krakowianie wybierają się do Gdańska. Będzie to ostatnie spotkanie przed rozpoczęciem rundy rewanżowej. Edward Mazur wybierze się tam po raz pierwszy.
- Nie mam pojęcia co się stało z drużyną. Można powiedzieć, że ze spotkania na spotkanie jedziemy coraz gorzej. Jesteśmy w tym dołku. Tak jak mówiłem przed sezonem - na klubie ciążyła zbyt duża presja. Przyszedł Grzesiek Walasek, przyszedł Mateusz Szczepaniak i od razu zaczęły się jakieś głosy, że jedziemy o awans. Tak naprawdę to było niepotrzebne. Miejmy nadzieję, że wszystko się polepszy, bo inaczej nie będzie kolorowo. W Gdańsku jeszcze nie jeździłem, ale mam nadzieję, że wyjdziemy tam z tego dołka - powiedział wychowanek Unii Tarnów.
Popularny "Edek" pragnął bardzo podziękować grupie ludzi i ich wsparciu finansowemu, dzięki któremu w tym sezonie w ogóle może jeździć. - Chciałem podziękować moim sponsorom: firmie inawera.com, aromatino.com, Exca, Bartkowi, Gabrysi, panu Irkowi, Dawidowi, Dominikowi. No i chłopakom, którzy mi pomagają w parkingu - bez ich pomocy w tym sezonie pewnie musiałbym już skończyć. Ale mam nadzieję, że sytuacja się zmieni i dojedziemy sezon do końca - zakończył Mazur.