Ekipa Monster Energy Team od początku nowej formuły cyklu Speedway Best Pairs uchodziła za faworyta do końcowego triumfu. W Toruniu wygrała, korzystając z pecha Boll Team. Już w Landshut pojechała z kolei słabo, a do Ostrowa rzuciła wszystko, co miała najlepsze, by zdobyć główne trofeum. - Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie zależało nam na zwycięstwie w Ostrowie i wygraniu całego cyklu. Mieliśmy w składzie trzech mistrzów świata. Wystawiliśmy najmocniejszą ekipę i celowaliśmy w zwycięstwo. Niestety, nie udało się. Czy czujemy się mocno rozczarowani? Na pewno trochę tak, ale to jest tylko sport. Nie zawsze da się wygrywać. Zespół walczył, ale rywale okazali się lepsi. Na dodatek mieliśmy trochę pecha - podsumował Joe Parsons.
Menedżer Monster Energy Team zwrócił uwagę, że gdyby nie defekt motocykla Grega Hancocka, jego zespół mógł wystąpić w wyścigu barażowym i do końca byłby w rywalizacji o końcowy triumf. - W finałowych zawodach w Ostrowie o sukcesie decydowały detale. Zabrakło trochę szczęścia. W ostatnim wyścigu centymetry dzieliły nas od zwycięstwa - przypomniał Parsons.
Niektórzy kibice czuli się rozczarowani, że na torze nie pojawił się mistrz świata, Tai Woffinden. Brytyjczyk wskoczył do Monster Energy Team na ostatnie finałowe zawody w Ostrowie w miejsce Pawła Przedpełskiego, ale ostatecznie nie pojechał. - Po każdej serii spotykaliśmy się w teamie i dyskutowaliśmy. Nie było przecież tak, że któryś z naszych zawodników zawodził. Jeden pojechał lepiej w jednym wyścigu, a drugi w następnym. Tak naprawdę, nie było kogo zmieniać. Chłopaki szukali optymalnych ustawień i walczyli do końca, dlatego też nie postawiłem na Taia Woffindena, a dałem walczyć tym, którzy znali już tor i jechali przecież całkiem nieźle - wyjaśniał powody niepojawienia się na torze Woffindena Parsons.
Szef Monster Energy Team od początku nowej formuły SBP był jej wielkim entuzjastą. - I jestem nim także po zawodach w Ostrowie. Cieszę się bardzo, że tutaj gościły zawody tej rangi w tak znakomitej obsadzie. Na tym stadionie nie było nigdy Grand Prix, nie było Drużynowego Pucharu Świata, ale za to był SEC i był finał Speedway Best Pairs. Przyszło mnóstwo kibiców, a to przecież dla nich to wszystko jest robione. Bez kibiców nie ma speedwaya. W takich miastach jak Ostrów jest zapotrzebowanie i warto robić to dla tak licznej publiczności - zakończył nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO Jacek Gajewski krytycznie o Ekstralidze. "Żałobę nosi się w sercu"