Michał Gruchalski w ostatnich dniach miał dużego pecha. Podczas zawodów Zaplecza Kadry Juniorów w Lublinie stracił jeden z silników, a w jego motocyklu wybuchł mały pożar, który szybko udało się ugasić. Pech nie opuszczał go również podczas czwartkowego półfinału Brązowego Kasku. Zawodnik Eko-Dir Włókniarza Częstochowa turniej w Świętochłowicach zaczął od wygranej, a w swoim drugim biegu dojechał do mety na drugiej pozycji.
Wydawało się, że Gruchalski bez problemów wywalczy awans do finału Brązowego Kasku, lecz w dziewiątym biegu ponownie dał o sobie znać los. Jadący na prowadzeniu zawodnik Włókniarza zanotował defekt i stracił najlepszy silnik, dobrze dopasowany do świętochłowickiego toru.
W dwóch kolejnych wyścigach Gruchalski dojechał do mety na trzecim miejscu. Awans do finału mógł przypieczętować w dwudziestej gonitwie, kiedy to jechał za plecami Daniela Kaczmarka. Dwa punkty w tym wyścigu dawały mu miejsce w ósemce, lecz wyścig został przerwany gdyż Mateusz Burzyński spowodował upadek Damiana Stalkowskiego.
W powtórce dwudziestej gonitwy Gruchalski zmagał się już z ogromnymi problemami sprzętowymi. Dorobek 7 punktów dawał mu start w biegu dodatkowym o dziewiąte miejsce, które dawało awans do finału Brązowego Kasku jako rezerwowy. Rywalami wychowanka Włókniarza byli Patryk Wojdyło i Patryk Sitarek.
Problemem Gruchalskiego był jednak brak sprzętu. Wówczas mógł liczyć na pomoc juniora Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra, Sebastiana Niedźwiedzia. Obaj zawodnicy zajmowali sąsiedzkie boksy w parkingu i właśnie wychowanek rawickiego Kolejarza zdecydował się na godny pochwały gest fair-play. Udostępnił Gruchalskiemu swój motocykl, dzięki czemu częstochowianin w dodatkowym wyścigu dojechał do mety na pierwszej pozycji i zajął dziewiątą pozycję.
ZOBACZ WIDEO Polonia - Orzeł: Gapiński na wagę trzech punktów (Źródło TVP)
{"id":"","title":""}
B Czytaj całość