Początek spotkania nie wskazywał na to, że gospodarze w dość łatwy sposób uporają się z przyjezdną drużyną Get Well Toruń. W środkowej fazie meczu MRGARDEN GKM odjechał jednak rywalom na 14 punktów różnicy i nie oddał prowadzenia już do końca spotkania. - Wiedzieliśmy, że ten wyjazd będzie bardzo trudny, bo gospodarze jadą znakomicie w tym sezonie u siebie. Spodziewaliśmy się ciężkiej walki, ale liczyliśmy, że ten wynik będzie bardziej zbliżony. Przeciwnik odskoczył nam w środkowej części meczu i to zadecydowało o tym, że przegraliśmy dwunastoma punktami. W tych biegach straciliśmy za dużo punktów - ocenił trener gości, Robert Kościecha.
- W kontekście punktu bonusowego, na pewno będziemy robić wszystko, żeby te straty odrobić. Myślę, że jest na to realna szansa. Moi zawodnicy walczyli, ale nie potrafili dopasować się do twardej nawierzchni. W Grudziądzu jest specyficzny tor. Widzieliśmy ataki przy tak zwanym "dąbku", który był tu już za czasów startującego w barwach GKM-u mojego taty. Potwierdziło się, że trzeba było jechać bardzo blisko płotu - stwierdził "Kostek".
Szkoleniowiec drużyny z Torunia wątpi, że ktokolwiek będzie w stanie w tym roku wywieźć z Grudziądza meczowe zwycięstwo. Pół żartem, pół serio stwierdził, ze uda się to jego drużynie w rundzie play-off. - W tych pierwszych meczach, oprócz spotkania z Tarnowem jeszcze gdzieś się GKM męczył i spotkania rozstrzygały się w biegach nominowanych. Grudziądzanie są u siebie niezwykle silni i nie mają dziur w składzie. Wystarczy spojrzeć na punktację, gdzie nawet młodzieżowcy dołożyli kilka cennych punktów. Rafał Okoniewski po słabym początku, w dalszej części meczu okazał się bezbłędny. Szybko miejscowi zawodnicy robią korekty, a przyjezdnym jest się ciężko dopasować. Dużo zawodników nie miało możliwości jazdy na torze w Grudziądzu i to jest przewaga GKM-u. Wątpię, ze ktoś jeszcze będzie w tym roku w stanie tu wygrać - kończy Kościecha.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Rząsa: Robert Lewandowski udźwignął ciężar opaski kapitana (źródło TVP)
{"id":"","title":""}