Weronika Burlaga od dwóch lat próbuje swoich sił w żużlu amatorskim. Pasja do motocykli została w niej zaszczepiona jednak znacznie wcześniej. - Już jako dziecko jeździłam z tatą i dziadkiem na zawody do Leszna. Od małego jarały mnie motocykle i jeśli miałam możliwość to jeździłam na komarku lub quadzie. Później jednak pojawiło się marzenie o jeździe na żużlu - opowiada.
Premierowe kółka pochodząca z okolic Śremu dziewczyna kręciła kiedy miała niespełna piętnaście lat. - Mój pierwszy trening odbył się w Lginiu pod okiem Adama Skórnickiego, od którego też kupiłam motocykl - mówi. Szybko czynione postępy pozwoliły na wzięcie udziału w treningach punktowanych żużlowców-amatorów. - W tego typu zawodach nie tylko jeździmy, ale też się ścigamy między sobą, ze względu na towarzyszącą adrenalinę. Jazda w czwórkę spod taśmy to coś niesamowitego, choć pierwszy raz był dla mnie stresujący.
W zawodach amatorskich ściga się jeszcze jedna kobieta, Maria Przybyłek. Podczas treningu punktowanego w Gnieźnie obie panie miały okazję powalczyć o punkty między sobą. - Na torze oczywiście ze sobą rywalizujemy, ale poza nim kolegujemy się i wspieramy nawzajem.
To właśnie dzięki dobrej jeździe w pierwszej stolicy Polski 17-latka została zauważona przez działaczy tamtejszego GTM Startu Gniezno. - Po ostatnim treningu punktowanym w Gnieźnie rozmawiałam z nowym zarządem. Zapytali czy nie chciałabym spróbować swoich sił w szkółce. Następnie, gdy będę już gotowa, mogłabym podejść do egzaminu na licencję. Wcześniej otrzymałam zaproszenie do szkółki w Opolu, musiałam jednak odmówić na zbyt wysokie koszty dojazdu i odległość. Dzięki treningom w szkółce będę mogła wyeliminować błędy, ponieważ - jak większość amatorów - jestem samoukiem. Już pierwsze treningi pokazały mi nad czym muszę popracować - powiedziała Burlaga.
Czas pokaże czy będziemy mieli drugą - po Klaudii Szmaj - kobietę, która przebrnie przez egzamin na licencję i wystartuje w zawodach. Szanse na to są spore, jednakże sama zawodniczka stara się przestrzegać przed popadaniem w hurraoptymizm. - Dla mnie już same treningi to wspaniałe przeżycie. Za każdym razem powtarzam sobie, że nic nie muszę. Jeżeli się uda, będę się cieszyć i będę z siebie dumna. Często słyszę na treningach, jak chłopacy mówią, że muszą coś zrobić, a jeśli im się to nie uda to są załamani. Marzę o licencji i ściganiu się, przede mną jednak jeszcze dużo treningów. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. To wszystko nie byłoby możliwe, gdyby nie wsparcie, które otrzymuję. Dziękuję za każdą, nawet najmniejszą pomoc, za podarowanie opon czy pożyczenie motocykla. To wiele dla mnie znaczy - kończy młoda zawodniczka.
ZOBACZ WIDEO Katorżnicze treningi Adama Kszczota. "Przez 20 minut można skasować organizm"