Duńczyk uratował Włókniarz. Teraz będzie pewniakiem do składu?

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala

Nicolai Klindt w ostatnim ligowym meczu Eko-Dir Włókniarza Częstochowa uratował drużynie skórę. Wygrał decydujący wyścig w starciu z liderem Nice PLŻ, Orłem Łódź (46:44). Być może Duńczyk zapewnił sobie miejsce w składzie Lwów do końca sezonu.

Kibice Włókniarza w niedzielnym spotkaniu z łódzkim Orłem przechodzili wahania nastrojów. Najpierw byli w euforii, gdy biało-zieloni raz za razem rozbijali przeciwników. Ci jednak wrócili do meczu i mieli jeszcze spore szanse, by go wygrać. W 15. biegu na wysokości zadania stanął Nicolai Klindt, który wygrywając zapewnił też meczowe zwycięstwo Włókniarza.

Po tej rywalizacji porozmawialiśmy z prezesem częstochowskiego klubu, Michałem Świącikiem. Bardzo docenił on dyspozycję Klindta, który w tym meczu zdobył łącznie 10 punktów. Był to drugi najlepszy wynik w drużynie Włókniarza, zaraz po Hubercie Łęgowiku (13+1).

WP SportoweFakty: Prowadziliście 40:26, wygraliście 46:44. Jak to skomentować?

Michał Świącik: Rzeczywiście trudno cokolwiek powiedzieć. Ostatni bieg oglądałem jak oszołomiony. To co się działo, dla mnie było niewiarygodne.

Ale co się wydarzyło, że tak roztrwoniliście przewagę? Upadł nieszczęśliwie Daniel Jeleniewski, nastąpiła długa przerwa. Ona tak na was negatywnie podziałała?

- Jak ktoś się bardziej orientuje w żużlu to może zauważyć, że po upadku Daniela Jeleniewskiego, tor przesechł a widzieliśmy po czasach, że był tego dnia wolny. Po tej przerwie zrobił się bardzo twardy, suchy. Moim zdaniem to nie nagle goście się spasowali z torem, ale to bardziej tor po prostu zaczął im pasować. Natomiast nasze dotychczasowe ustawienia przestały przynosić efekty. Dopiero coś się zaczęło zmieniać, jak poszło trochę wody i przed 15. biegiem zaczęła ona wsiąkać.

12. bieg. Oskar Polis i Nicolai Klindt. Gorąco było między nimi.

- No tak. Oskar troszeczkę pojechał szerzej z jednym z zawodników Orła Łódź, Nicolai nie mógł się zabrać po zewnętrznej i tak się to potoczyło. Generalnie jednak oni obaj byli szybcy, mimo że przegrali 1:5 w tym wyścigu. Jechali jednak szybko, ale zabrakło im szczęścia. To jest taki sport, że decydują niuanse. Ubolewam nad tym, że taką przewagę roztrwoniliśmy.

Wówczas punkt bonusowy mogliście mieć na wyciągnięcie ręki.

- Szkoda, ale patrząc na ten tor, na którym ścigaliśmy się u nas w niedzielę, sądzę, że mamy naprawdę duże szanse by powalczyć w Łodzi o dobry, a nawet lepszy wynik niż u siebie. Posiadamy zawodników, którzy będą potrafili na łódzkim torze skutecznie jechać. Tak mi się przynajmniej wydaje.

Z pana perspektywy aż strach pomyśleć, gdyby Orzeł zwieńczył dzieła i wynik byłby w drugą stronę. Ta grupa niezadowolonych z funkcjonowania klubu kibiców miałaby kolejny, silny argument na dalszą krytykę.

- Ale my mamy bardzo dobre kontakty z kibicami. Zarówno tymi z sektora 20, jak i pozostałymi fanami, którzy całymi rodzinami przychodzą na nasze mecze. Oczywiście pojawiło się wykorzystywanie naszych rozmów z kibicami przez grupę 3 - 5 osób. Natomiast my cały czas robimy swoje. Jest klub, a należy pamiętać, że jeszcze jakiś czas temu tego klubu nie było. I trzeba mieć też na uwadze to, czego chyba jeszcze nigdy nie mówiłem. Był bowiem moment, że tego klubu nie było w ogóle. I to nie jest tak, że mógł tutaj być ktoś inny. My podjęliśmy się odbudowania Włókniarza. Wracając do meritum - jak już powiedziałem, jesteśmy w dobrych kontaktach z kibicami. Będziemy się starali pomagać im, wspierać ich, w niedzielę też przeprowadziliśmy konkretne rozmowy przed meczem z Orłem z ludźmi z sektora 20. Prawem kibica jest krytykować pracę sztabu szkoleniowego, czy go nagradzać. Mecz został wygrany, w taki czy inny sposób, ale zwyciężyliśmy. Cieszmy się tym, pokonaliśmy lidera.

A ten lider pokazał siłę.

- Dokładnie, mają skład chłopaki z Łodzi. Też należy pamiętać, że jedziemy swoimi juniorami, wychowankami.

Którzy, tak jak Hubert Łęgowik, potrafią przesądzić o losach meczu.

- Otóż to. Korzystamy z wychowanków, a proszę zwrócić uwagę, że np. w Orle Łódź w stu procentach jest armia zaciężna.

5 lat temu 17 lipca w Częstochowie też odbył się mecz. Wówczas ekstraligowy Włókniarz podejmował Stal Gorzów. W 15. biegu Grigorij Łaguta fantastycznym atakiem po szerokiej przedarł się przed Tomasza Golloba i Nickiego Pedersena, dzięki czemu Włókniarz wygrał 46:44. W niedzielę tym bohaterem został…

- Nicolai Klindt.

Duńczyk fantastycznie się spisał w ostatnim biegu.

- I sądzę, że za tę piękną jazdę i za wszystko co ten chłopak w tym sezonie dla nas robi będę wnioskował do kolegów w klubie, aby uhonorować go pewnym miejscem w naszym składzie na każdy mecz. Przedyskutuję to z trenerem, menedżerem, moim zdaniem mu się to należy. Udźwignął ciężar meczu i wziął na siebie odpowiedzialność w ostatnim wyścigu.

A kontraktowaliście go na 2. ligę. Tymczasem w wyższej klasie rozgrywkowej radzi sobie całkiem nieźle.

- Bo to jest zawodnik z papierami na dobrą jazdę.

Co natomiast z Arturem Czają? W niedzielę coś nie zagrało.

- Daliśmy Arturowi szansę w 14. biegu. Sztab szkoleniowy zaproponował taką zmianę. Spróbowaliśmy. Wrócę jednak do tego, że tor był bardzo wolny, czasy kręciły się wokół 67, 68 sekund. Artur musi się nauczyć dopasowywać i do takich warunków. To jest jednak zawodnik wartościowy, nasz wychowanek. W dalszym ciągu będziemy go wspierać.

Rozmawiał Mateusz Makuch 

ZOBACZ WIDEO Włodzimierz Szaranowicz: W Rio zdobędziemy 16 medali! (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: