Reprezentacja Australii sięgnęła po zwycięstwo w piątkowym barażu DPŚ. Trener ekipy, Mark Lemon mógł odetchnąć z ulgą. - Trudne zawody, które toczyły się do ostatniego biegu, presja narastała. Jednak Jason ją wytrzymał. Niestety straciliśmy Fricke'a po pierwszej serii, ale koniec końców po ciężkich biegach udało nam się wejść do finału. Max raczej nie pojedzie, takie są reguły DPŚ. On najchętniej wróciłby od razu na motor. Brady odbył już trochę jazd na tym torze i powinien pojechać.
W parkingu oprócz Lemona i piątki australijskich żużlowców można było zobaczyć Darcy'ego Warda, który przyleciał do Manchesteru i wspiera swoich rodaków. - Jest dla nas inspirujący. Cieszymy się z tego, że przyjechał i dopinguje nas w walce o złoto. Zawsze jest miło widzieć jak Darcy przebywa wśród nas - powiedział opiekun Australii.
Sporo mówiło się o tym, że Kangurom o wiele bardziej będzie pasował tor w Manchesterze niż w Vastervik. Warto zaznaczyć, że Mark Lemon pracuje w klubie z Belle Vue. Czy jego wiedza o tym torze pomogła co nieco Australii? - Nie sądzę aby to było aż takie ważne. To są zawodnicy klasy światowej i wiedzą jak jeździć na różnych torach.
Dobre zawody zaliczył Sam Masters, który w półfinale w Szwecji nie był dużym wsparciem dla Australii. Lemon widzi rosnący potencjał w tym zawodniku. - Fajnie widzieć go w takiej dyspozycji. Z sezonu na sezon powoli zbliża się do światowego poziomu. Wie, że jazda w DPŚ jest na innym poziomie niż w lidze angielskiej. To, że nie wyszło mu w Vastrvik jeszcze o niczym nie świadczy. Jest ostatnio zapracowany, bardzo dużo jeździ. Start w DPŚ jest dla niego kolejnym etapem, ale i tak robi dobry wynik i w ten sposób staje się lepszym zawodnikiem.
ZOBACZ WIDEO Polonia - Wanda: Zwycięstwo Szczepaniaka na koniec (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
W kadrze australijskiej są zawodnicy młodego pokolenia, chociażby Max Fricke. Natomiast coraz więcej mówi się o Bradym Kurtzu czy Jacku Holderze, młodszym bracie Chrisa. - Kariera Jacka powoli nabiera tempa. Widać fajne postępy w jego jeździe. Ściga się w IMŚJ. Ostatnio zajął trzecie miejsce. Max Fricke z podobną skutecznością też się tam ściga. To są zawodnicy budzący nadzieje na przyszłość australijskiego żużla.
Nie sposób nie zapytać o Jasona Doyle'a, którego forma jeszcze bardziej zwyżkuje. - Doyle bardzo ciężko pracuje. Otrząsnął się po ciężkim wypadku jaki miał w ostatnim roku. W Grand Prix jest teraz trzeci. Jeździ jak mistrz świata, a że jeszcze nim nie jest to jeszcze nic nie znaczy. Jest znakomity i jeśli wszystko zagra skończy sezon na pudle - uważa menadżer Kangurów.
Australia nie jest w stanie wygrać DPŚ od 2002 roku. Pragnienie wygranej narasta z każdym rokiem. - Nie ważne ile lat czekamy, naszą ambicją jest znów sięgnąć po triumf. Szwedzi mocno nas zdominowali we wtorek. Szanujemy ich, mają trójkę zawodników jeżdżących w Grand Prix. Polska to oczywiście faworyt, ale postaramy się pokrzyżować im szyki i zgarnąć puchar - kończy Lemon.