Podopieczni Marka Cieślaka zwyciężyli w finale na torze w Manchesterze i zawiesili na swoich szyjach złote medale. Jednym z autorów tego sukcesu jest Patryk Dudek, który zgromadził na swoim koncie dziesięć "oczek". - Większość kibiców mogła oglądać zawody w Manchesterze, więc mogli poczuć na własnej skórze, jak walczyliśmy. W jednych biegach radziliśmy sobie lepiej, w drugich gorzej. Najważniejszy jest jednak wynik końcowy. Nic tylko się cieszyć, wracamy cało i zdrowo ze złotym medalem. Presja była dość duża na trenerze, bo zmienił jednego zawodnika. Pojawiły się spekulacje, ale udowodniliśmy, że jesteśmy najlepsi - komentuje bezpośrednio po turnieju.
Zdobycie złotego medalu nie przyszło Polakom łatwo. Po pierwszej serii startów na czoło wysunęli się Szwedzi. Jednak nasza reprezentacja szybko zlokalizowała błędy i wyciągnęła odpowiednie wnioski. - W takich zawodach trzeba cały czas się konsultować. Dobrze się uzupełnialiśmy. Ja w swoich dwóch biegach zrobiłem dwie jedynki, ale chłopaki nadrabiali to skutecznie dwójkami i trójkami. Cały czas mieliśmy równowagę pomiędzy seriami. Fajnie, że postawiliśmy kropkę nad i w ostatniej serii, bowiem zdobyliśmy jedenaście na dwanaście możliwych punktów. Potwierdziliśmy nasze spasowanie do toru tą ostatnią serią - mówi "Duzers".
Nawierzchnia w Manchesterze dla polskich żużlowców była zagadką. Na tym torze jeździł jedynie Krzysztof Kasprzak, co mogło sprawić pewne problemy. - Zawody były ciężkie, nie jechaliśmy u siebie, w Polsce wiedzielibyśmy, w których biegach się szybciej przełożyć. Ten tor był jednak obcy dla nas. Na treningu nie da się wszystkiego sprawdzić. Cały czas szukaliśmy tych przełożeń, a efektem tego złoto mamy w Polsce.
Na National Speedway Stadium podczas finału DPŚ można było zobaczyć wiele dobrych akcji, głównie z udziałem naszych Orłów, którzy atakowali po całym owalu. - Na pewno ten tor różnił się od tego, jaki był przygotowany na baraż. W piątek było przyczepnie, było widać, że tych ścieżek brakuje. Walka toczyła się właściwie od krawężnika do połowy toru. W finale można było pojechać po krawężniku, a potem wyskoczyć po zewnętrznej. Wszyscy dobrze czytaliśmy tor. Wiemy jak ścigać się na takich torach. Mamy zawodników, którzy potrafią jeździć nie tylko po starcie, ale i na dystansie i potwierdziliśmy to złotym medalem. Najbardziej obawiałem się pogody, aby nie padało, bo mogłoby nam to przeszkodzić w osiągnięciu dobrego wyniku
Reprezentacja Polski w Manchesterze dokonała rzeczy historycznej. Nigdy wcześniej nie udało się bowiem sięgnąć po triumf na brytyjskiej ziemi w tych rozgrywkach. - Trzeba przełamywać lody. Na pewno taki medal smakuje bardzo dobrze, a szczególnie w miejscu, gdzie jeszcze nigdy nam się to nie udało - kończy świeżo upieczony mistrz świata w drużynie.
ZOBACZ WIDEO Mateusz Bieniek: Przyjechałem do reprezentacji po nieudanym sezonie klubowym