Bartosz Zmarzlik: Czuliśmy nóż na gardle

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski

Najpierw pierwszy złoty medal w seniorskiej reprezentacji Polski, a dzień później pierwszy wyrównany pojedynek w obecnym sezonie na "Jancarzu". Na brak wrażeń Bartosz Zmarzlik nie mógł narzekać.

W sobotę reprezentacja Polski wywalczyła siódmy złoty medal w Drużynowym Pucharze Świata. - Dla mnie to pierwsze złoto w seniorach. To wspaniałe uczucie. Bardzo się cieszę, że wszyscy równo pojechaliśmy. Wykonaliśmy dobrą robotę. Dziękuję kibicom za liczne przybycie na stadion, bo jechaliśmy dla nich - mówił skromnie o sukcesie Bartosz Zmarzlik.

Początek w wykonaniu Biało-Czerwonych nie był jednak najlepszy. - Mieliśmy gorsze pola w pierwszych biegach. Później było już lepiej. Praktycznie cały czas czuliśmy się nóż na gardle, bo każdy bieg wywracał sytuację w klasyfikacji do góry nogami - ocenił junior Stali Gorzów.

Zmarzlik nie wychodził zbyt szybko ze startu, ale nadrabiał to wszystko na dystansie. Z czego to wynikało? - Tak postanowiłem ustawić motocykl. Kiedy było dobrze ze startu, to źle się czułem na łuku. A jak było dobrze na łuku, to słabiej było ze startu. Ja wolę mieć lepsze ustawienia na trasę niż na start. Tak zdecydowałem i w miarę fajnie to wychodziło - odparł 21-latek.

Tor w Manchesterze to nowy obiekt. Czy ten owal sprawiał problemy przyjezdnym? - Pogubiłem się już w pierwszym biegu, bo chciałem wyprzedzić rywala i wyjść na prowadzenie, a dojechałem trzeci. Potem mówię w parkingu do siebie: "Bartas, ogarnij się!" i lepiej zacząłem jechać na łukach. Moim zdaniem ten tor był bardzo szybki i dość fajny. W finale było sporo ścigania - przyznał reprezentant Polski.

ZOBACZ WIDEO Adam Kszczot i Ewa Swoboda chcą w Rio odkurzyć historię (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

W tym roku selekcjoner Marek Cieślak postawił głównie na młodych zawodników. Czy to było kluczem do wywalczenia złota? - Wszyscy byliśmy młodzi i dzięki temu dobrze się dogadywaliśmy. Podpowiadaliśmy sobie i to zdecydowanie wychodziło na plus - powiedział Zmarzlik.

Teraz młodzieżowcowi żółto-niebieskich pozostaje walka o mistrzostwo świata, ale indywidualne. Sam zawodnik jest jednak przekonany, że na to jeszcze za wcześnie. - Jeszcze sporo pracy i nauki przede mną. Wszystko trzeba robić na spokojnie. Grand Prix to wysoki poziom i trzeba tam robić naprawdę niezwykłe rzeczy - odparł 21-latek.

W niedzielę Zmarzlik wrócił na swój ulubiony tor. Gorzowianie pokonali Betard Spartę Wrocław w 11. kolejce PGE Ekstraligi, ale tylko 48:42. To najmniejsze zwycięstwo Stali w tym sezonie na własnym torze. - Goście osiągnęli bardzo dobry wynik. Stawiali ogromny opór od pierwszego wyścigu. Na pewno było to było dobre dla kibiców, bo zawody trzymały cały czas w napięciu - komentował podopieczny Stanisława Chomskiego.

Junior lidera tabeli w niedzielę wywalczył 12 punktów i bonus, ale sporo musiał się napracować na ten wynik. - Trochę na początku się męczyłem. Nie byłem wystarczająco szybki. Pogoda też trochę pozmieniała tor. Widać nawet było po kolorze nawierzchni, że jest to inny tor niż zawsze. Troszkę jednak pozmieniałem, potestowałem, trochę się pomęczyłem i trochę pościgałem. Ten mecz był dla mnie dużą lekcją - przyznał "F-16".

Gorzowianie o wynik musieli drżeć do samego końca, ale ostatecznie udało się dopisać kolejne trzy punkty. - Przed nominowanymi wszyscy mówili do mnie: "załatwcie to w 14. biegu". Wiadomo, to nie takie łatwe, ale udało się. Fajnie, że tak dużo kibiców przybyło na stadion. Dziękujemy za to, bo wtedy lepiej się jedzie. Z drugiej strony trzeba też bardziej się mobilizować, żeby ich nie zawieść - zakończył 21-latek.

Źródło artykułu: