Skromność Karola Barana. "60:30 to żaden sukces"

WP SportoweFakty / Marcin Inglot
WP SportoweFakty / Marcin Inglot

Stal Rzeszów wygrała już siódmy w tym sezonie mecz na własnym torze. Żurawie pokonały Polonię Bydgoszcz 60:30. Zdaniem Karola Barana zwycięstw na własnym torze nie powinno się jednak rozpatrywać w kategoriach sukcesu.

Żużlowcy Stali Betad Leasing Rzeszów dość pieczołowicie przygotowywali się do niedzielnego starcia z Polonią Bydgoszcz. Dużo trenował zwłaszcza Nicklas Porsing, który w poprzednich meczach spisywał się dość słabo. Jazdy po owalu Stadionu Miejskiego przyniosły spodziewane efekty, bo Porsing był w niedzielę najlepiej punktującym zawodnikiem Żurawi i zakończył zmagania z płatnym kompletem punktów (13+2). Dzień przed spotkaniem z Polonią; rzeszowianie w krajowym zestawieniu udali się do Debreczyna na Turniej o Wielką Nagrodę. Zmagania wygrał Dawid Lampart, a Karol Baran z dorobkiem czterech punktów wycofał się z zawodów na skutek dwóch upadków. - W Debreczynie miałem dwa wypadki. Obydwa z mojej winy. Ale ze zdrowiem jest już okej - zapewnia Baran.

Stal Rzeszów bezproblemowo rozprawiła się z Gryfami pokonując rywali 60:30. Ponadto, na konto Żurawi trafił punkt bonusowy, bo w pierwszym meczu nad Brdą także lepsi byli żużlowcy z Rzeszowa. Warto dodać, że to dopiero pierwszy bonus podopiecznych Janusza Ślączki w tym sezonie.

- Jakbyśmy tyle punktów pyknęli panu Sadzikowskiemu w Krakowie albo Michałowi Finfie w Częstochowie, to byłby jakiś sukces. Ale wygrana na własnym torze, to nie jest sukces. Po prostu pojechaliśmy na swoim dobrym poziomie. Nicklas Porsing wreszcie trafił ze sprzętem, a dobrze pojechał też Maciek Kuciapa i młody Karczmarz - zaznacza Karol Baran, który w niedzielę zdobył dla Stali aż 12 punktów z bonusem.

Karol Baran w indywidualnych statystykach ze średnią biegową 2,200 jest obecnie najlepszym zawodnikiem biało-niebieskich na własnym torze. Doświadczony zawodnik po niedzielnym meczu wyprzedził w tym zestawieniu Dawida Lamparta. - Dawid miał u siebie tylko dwa słabsze mecze. Tutaj nie liczy się mój indywidualny wynik, tylko drużynowy. Jeśli będziemy dobrze punktować jako drużyna, to zaczniemy wygrywać mecze. Każdy dokłada swoją cegiełkę na wynik zespołu. Tym razem było 60 punktów, bo każdy pojechał swoje. Ja mogę robić dla drużyny nawet 5 punktów, bylebyśmy tylko wygrywali mecze - przyznaje Baran.

ZOBACZ WIDEO Wyszomirski, Majka... Najlepsze wypowiedzi igrzysk] (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Stal Rzeszów wciąż podtrzymuje matematyczne szanse na awans do finału Nice PLŻ. Do sukcesu Żurawie potrzebują jednak sporej liczby meczowych punktów, a także utraty "oczek" przez konkurencje z Częstochowy i Daugavpils. - Gdybyśmy wygrali w Krośnie i Łodzi oraz u siebie z Gdańskiem za trzy punkty, to wciąż będziemy w grze. Chciałbym zwrócić też jeszcze uwagę na mecz w Częstochowie. Klindt trzykrotnie wystartował lotnie i nikt nie zwrócił mu uwagi. Teraz tak samo zrobił Lampart i wyścig od razu był powtórzony. Nie może być tak, że są równi i równiejsi - dodaje Baran.

W następnej kolejce dojdzie do Derbów Podkarpacia. Ekipa ze stolicy województwa uda się do pobliskiego Krosna. Obie drużyny walczą w tym sezonie o zgoła odmienne cele, ale to nie oznacza że w Mieście Szkła zabraknie emocji. KSM Krosno znajduje się bowiem w strefie spadkowej i potrzebuje ligowych punktów jak żadna inna drużyna.

- Tor w Krośnie od lat się nie zmienia. Mam nadzieję, że mój sprzęt zagra tam tak jak w Rzeszowie. Na pewno wprowadzimy pewne korekty w porównaniu do Rzeszowa, bo tam jest czarna i inna nawierzchnia. Oby było dobrze. Zobaczymy za tydzień - kwituje Baran.

ZOBACZ WIDEO Sensacyjny remis Napoli. Grali Milik i Zieliński [ZDJĘCIA ELEVEN] (źródło TVP)

Komentarze (0)