Tomasz Gapiński: Awans? Trzeba pytać głównego wodza

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Tomasz Gapiński
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Tomasz Gapiński

To był pogrom. Orzeł Łódź zdemolował Eko-Dir Włókniarz Częstochowa w niedzielnym meczu Nice PLŻ 64:25. Znakomicie w zespole Lecha Kędziory spisał się Tomasz Gapiński, który, jak sam przyznał, w końcu miał powody do uśmiechu.

Rywalizacja łodzian z częstochowianami zapowiadana była jako hit 16. kolejki Nice Polskiej Ligi Żużlowej. Trudno było sądzić inaczej, skoro spotkały się dwie najwyżej sklasyfikowane drużyny w tabeli. Tor szybko zweryfikował jednak oczekiwania. Emocjonującego starcia z oscylującym w okolicach remisu wynikiem nie było. Był za to jednogłośny pojedynek, w którym Włókniarz nie trzymał gardy i raz za razem przyjmował potężne ciosy. Finalnie został znokautowany.

Rezultat 64:25 zaskoczył nawet samych zawodników Orła Łódź. - Nikt się chyba nie spodziewał, że tak to będzie wyglądało. My też się nie spodziewaliśmy - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty zaraz po spotkaniu Tomasz Gapiński, który wywalczył w tej konfrontacji 13 punktów. - Początek meczu był nerwowy i dla nas, i dla nich. Pojawiły się ostrzeżenia od arbitra dla jednej i drugiej strony. Cóż, byliśmy w szoku, ale z drugiej strony cieszyliśmy się, bo z biegu na bieg się rozkręcaliśmy, jechało nam się lżej, ciśnienie z pierwszych wyścigów zeszło - dodał "Gapa".

Intensywne przygotowania łodzian do tej rywalizacji przyniosły efekty. Jak zdradził Gapiński, Orzeł trenował już od czwartku, dopasowując motocykle do toru. On sam przypłacił to nieprzyjemnym otarciem. - Chyba widać moją szyję? - retorycznie spytał nasz rozmówca wskazując na zdarty naskórek pod podbródkiem. - Podczas treningu zahaczyłem o taśmę. Z jednej strony została na dole i się lekko zawiesiłem, ale nic się nie stało - szybko wyjaśnił. - Trenowaliśmy całym zespołem, można powiedzieć jak zwykle bez zawodników zagranicznych - dodał.

Okazałym zwycięstwem nad Włókniarzem Orzeł Łódź zapewnił sobie miejsce w finale Nice PLŻ. Była to oczywiście formalność, bowiem łodzianie w tym sezonie praktycznie zdominowali pierwszoligowe rozgrywki. Wiadomo, że w Łodzi, tuż obok obecnego stadionu, ruszyła budowa nowoczesnego obiektu. Dobrze zorganizowany klub coraz śmielej myśli o startach na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Awans już teraz? - A o to trzeba pytać głównego wodza - odparł Tomasz Gapiński mając w domyśle prezesa klubu, Witolda Skrzydlewskiego. - My będziemy jechać o wszystko. Chcemy wygrać i tyle - dopowiedział zawodnik.

Gapiński po kilku latach startów w PGE Ekstralidze, gdzie ostatnio reprezentował Stal Gorzów, przeniósł się szczebel rozgrywkowy niżej. Decyzji nie żałuje, ale... - Tak naprawdę dopiero w niedzielę był dobry wynik, bo te ostatnie trzy mecze jakoś kulałem, a nie jeździłem - oznajmił.

ZOBACZ WIDEO Orzeł - Włókniarz: Tomasz Gapiński przypieczętowuje zwycięstwo (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: