Falubaz nie jest pewniakiem. Przed rewanżem są wątpliwości

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski

Falubaz przegrał z Get Well Toruń 40:50 i jego awans do finału jest niewiadomą. - Ta strata jest możliwa do odrobienia. Po tym, co widziałem w Toruniu mam jednak wątpliwości, czy zielonogórzanie zdołają to zrobić - mówi Krzysztof Cegielski.

Zielonogórzanie zanotowali znakomity finisz rundy zasadniczej i byli o krok od wyprzedzenia w tabeli Stali Gorzów. Biorąc pod uwagę ostatnie wyniki, przystępowali do dwumeczu z Get Well Toruń w roli faworyta. Wielu ekspertów naszego portalu typowało nawet, że Ekantor.pl Falubaz może przysądzić o losach awansu do finału już w pierwszym meczu na MotoArenie. Zielonogórzanie zostali jednak sprowadzeni na ziemię, a porażka 40:50 nie daje im komfortu przed rewanżem.

- Falubaz opuścił Toruń mocno zaskoczony. Widać było po rozmowach z przedstawicielami zielonogórzan, że jechali na MotoArenę po wygraną, a w najgorszym przypadku minimalną porażkę. Czuli się bardzo pewni. Można to oczywiście zrozumieć, bo wszyscy zawodnicy tego zespołu punktowali ostatnimi czasy bardzo dobrze. Do tego po kontuzji w dobrym stylu wrócił Jarek Hampel. Sam przed meczem w Toruniu miałem jednak pewne znaki zapytania. Słyszałem, co o tamtym torze mówili zawodnicy GKM-u, którzy przegrali tam ostatnio wysoko. Podkreślano, że jest to ciężka nawierzchnia i trudno się do niej dopasować. Falubaz dysponuje co prawda większym potencjałem niż grudziądzanie, ale odpowiedzi na takich zawodników jak Holder, Vaculik czy Hancock w niedzielę nie znaleziono. Torunianie przed meczem 10-punktową zaliczkę wzięliby zapewne w ciemno. Patrząc jednak na to, jak wyglądał ten mecz i jak byli świetne dopasowani, mają prawo czuć pewien niedosyt. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, gospodarze mogli oczekiwać jeszcze wyższej wygranej - zaznacza Krzysztof Cegielski.

Wynik pierwszego meczu oznacza, że sprawa awansu do finału jest zupełnie otwarta. Przyjezdnych nadzieją natchnęła z pewnością ostatnia gonitwa w Toruniu, wygrana 5:1. - Falubaz tą wygraną poprawił sobie nastroje. Dziesięć punktów straty przed rewanżem u siebie nie wygląda tragicznie. To jest do odrobienia. Po tym, co widziałem w Toruniu mam jednak wątpliwości, czy zielonogórzanie zdołają to zrobić. Powstrzymanie Get Well od zdobycia 41 "oczek" nie będzie wcale takie łatwe. Sprawa awansu jest bardzo otwarta, a szanse, jak powtarza wiele osób, wynoszą 50 do 50. Falubaz ma dużo argumentów na własnym torze, ale po stronie toruńskiej też ich nie brakuje. Jeśli dwóch-trzech zawodników gości pojedzie na swoim poziomie, to menedżer Gajewski będzie mógł wyprowadzać skuteczne rezerwy taktyczne. Zielonogórzan czeka duże wyzwanie. Zadanie jest tym bardziej utrudnione, że w tej chwili drużyna nie może się poświęcić treningom, bo jest w rozjazdach. W tygodniu są mecze w Szwecji, a Jason Doyle ma później Grand Prix - dodaje ekspert naszego portalu.

Zdaniem Cegielskiego, wiele wyjaśnić może się już w pierwszej części niedzielnych zawodów. - Niektórzy mówią, że Falubaz może odrobić stratę z Torunia w trzech wyścigach. Rzeczywiście, może się tak wydarzyć. Nie jest jednak powiedziane, że od samego początku rewanżu zaczną odrabiać straty. Nie zdziwiłbym się, gdyby po trzech gonitwach w Zielonej Górze na prowadzeniu znajdowali się torunianie. Vaculik i Holder mogą wygrać swoje wyścigi, a w biegu młodzieżowym jest w stanie zwyciężyć Paweł Przedpełski. To w jakim stylu obie drużyny zaczną ten rewanż, może okazać się kluczowe. Get Well na pewno nie pojedzie do Zielonej Góry, myśląc tylko i wyłącznie o bronieniu przewagi. Pewni możemy być tego, że Falubaz zaprezentuje się z dużo lepszej strony niż w Toruniu. Jeśli chodzi o formę poszczególnych zawodników, dużo mądrzejsi powinniśmy być już w połowie tygodnia, po meczach w Szwecji. Zobaczymy, czy problemy sprzętowe u niektórych zawodników się utrzymają. To będzie ciekawy tydzień, a jego zwieńczeniem będzie mecz w Zielonej Górze. Możemy być świadkami jednego z najlepszych półfinałów ostatnich lat - kwituje "Cegła".

ZOBACZ WIDEO: Marcin Żewłakow: na Miliku ciąży zbyt duża presja (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: