39-letni żużlowiec doznał wielu kontuzji w wyniku upadku podczas finałowego biegu Zlatej Prilby w Pardubicach w niedzielę. Nicki Pedersen miał wstrząśnienie mózgu, ponadto złamał nadgarstek, cztery żebra i oraz dwa (piąty i szósty) kręgi szyjne. - Podejrzewany jest również uraz barku, ale musimy poczekać na badania i ich wyniki - tłumaczy w rozmowie z naszym portalem Helge Frimodt Pedersen, menedżer zawodnika Fogo Unii Leszno.
Czy w związku z tak rozległymi obrażeniami sezon 2016 dla Pedersena już się skończył? - Sądzę, że nie wystartuje już w tym sezonie. Musimy widzieć postęp w rehabilitacji w ciągu dwóch, trzech tygodni. Wówczas będziemy wiedzieć więcej - zaznacza menedżer. Jednocześnie podkreśla, że żużlowiec nie miał żadnej operacji.
Trzykrotny Indywidualny Mistrz Świata opuścił już szpital w Odense i ze względu na uraz kręgów szyjnych musi nosić kołnierz ortopedyczny przez 8 do 12 tygodni. Menedżer Duńczyka przyznaje, że na występ Pedersena w Speedway Grand Prix w Toruniu raczej nie ma co liczyć. - Na 99,9 proc. pewne jest, że Nicki nie pojedzie w GP w Toruniu - kończy menedżer żużlowca.
Przypomnijmy, że Pedersen zajmuje aktualnie dopiero 9. miejsce w klasyfikacji generalnej Grand Prix z 62 punktami na koncie. Jeśli nie wystartuje w żadnym z turniejów do końca sezonu, na pewno nie znajdzie się w czołowej ósemce i nie zapewni sobie utrzymania w cyklu.
ZOBACZ WIDEO: Pazdan: zamieszanie z trenerem nie pomaga nam...
{"id":"","title":""}