Zgodnie z zapisami regulaminu kluby będą mogły zgłaszać zawodników do startów od 1 do 14 listopada. To istotna zmiana w porównaniu z poprzednim okresem transferowym, kiedy umowy można było podpisywać oficjalnie dopiero od 19 grudnia. - Efekt jest taki, że okres transferowy trwa już w najlepsze - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Krzysztof Cegielski. - To widać zwłaszcza w przypadku zawodników, którzy już zakończyli sezon. Nikt nie zasypia gruszek w popiele. Wszyscy działają. Na negocjacje jeżdżą również żużlowcy, których w niedzielę czeka start w finale PGE Ekstraligi. Takie przypadki również się zdarzają - dodaje "Cegła".
Wprowadzone zmiany mogą odnieść różny efekt. Obaw nie ma Jacek Frątczak. W jego ocenie w polskim żużlu ktoś wreszcie postanowił skończyć z od dawna uprawianą fikcją. - Każdy wie, że okres transferowy zaczynał się zdecydowanie szybciej niż 19 grudnia. Wcześniej obowiązujące daty miały tylko znaczenie formalne. Uważam, że idziemy w dobrym kierunku. Plusy zauważam między innymi pod względem marketingowym. Zimą nic się nie dzieje, a klub musi funkcjonować i realizować wiele inicjatyw. Jeśli działacze wiedzą, jakimi zawodnikami będą dysponować już wcześniej, o pewne działania jest zdecydowanie łatwiej. Kluby zyskują też więcej czasu na budowanie budżetu. Zmiany oceniam zatem pozytywnie - przekonuje były menedżer zielonogórskiego Falubazu.
W środowisku nie ma jednak pełnej zgody z opinią, którą prezentuje Frątczak. - Będzie krótko, szybko i moim zdaniem nerwowo - przewiduje Jacek Gajewski, menedżer i jednocześnie wiceprezes Get Well Toruń. - Obawiam się, że będzie dochodzić do przeciągania liny. Mogą mieć miejsce sytuacje, w których ktoś nie wytrzyma napięcia związanego z negocjacjami. Celem było uniknięcie pielgrzymek po klubach w wykonaniu zawodników, którzy zbierali oferty i się licytowali. Okres transferowy ma zacząć się szybko i szybko się skończyć. Moim zdaniem może być tak, że pewni prezesi nie wytrzymają i wyłożą od razu kasę, której oczekują żużlowcy - przekonuje Gajewski.
Podobnie całą sprawę ocenia Krzysztof Cegielski. - Skutek będzie inny od tego, którego oczekiwał pomysłodawca. Okres transferowy zaczął obowiązywać w tym roku szybciej. Termin dwóch tygodni wszystkich przeraził. Działania rozpoczęły się wcześniej niż kiedykolwiek - tłumaczy menedżer Janusza Kołodzieja, który twierdzi, że w tym roku to zawodnicy mogą być w zdecydowanie lepszej pozycji negocjacyjnej od klubów. - Sytuacja przechodzi powoli na korzyść żużlowców. Rośnie liczba klubów ze stabilną sytuacją finansową. Nie słychać w Ekstralidze o większych problemach. Podobnie jest w Nice PLŻ. W drugiej lidze pojawią się z pewnością nowe ośrodki, które będą zgłaszać popyt na żużlowców. Zapotrzebowanie będzie spore. Walka o żużlowców może być większa - twierdzi Cegielski.
ZOBACZ WIDEO: Mike Taylor: Gortat i Lampe chcą współpracować (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Inna sprawa, że kilku klasowych zawodników zakończy starty w gronie juniorów. To powinno zwiększyć podaż na rynku. - Ale też nie do końca. Oni nie trafią na rynek, bo w ich przypadku obowiązuje kwota ekwiwalentu. Podaż zwiększą w tym sensie, że być może wypchną z klubów innych żużlowców, którzy spisywali się w tym sezonie słabiej - zauważa Gajewski.
Menedżer Get Well Toruń ma zresztą znacznie więcej wątpliwości dotyczących zbliżającego się okresu transferowego. - Kluby będą podpisywać umowy bez pełnej wiedzy, jak dokładnie będzie wyglądać ich przyszłoroczny budżet i sytuacja finansowa. Wieloletnich umów sponsorskich jest bardzo niewiele. Branie na siebie mniejszych lub większych zobowiązań kontraktowych jest w związku z tym ryzykowne - twierdzi wiceprezes toruńskiego klubu. - Kolejna kwestia jest taka, że wszystko będzie dziać się w odwrotnej kolejności. Najpierw kontrakty, a później licencje dla klubów. Z tego również mogą być problemy. Wiemy przecież, jak było w ostatnich latach. Bardzo blisko startu sezonu rozstrzygało się, kto w ogóle w danej lidze pojedzie - przypomina Gajewski, który nie ma wątpliwości, że wiele kwestii władze polskiego żużla muszą jak najszybciej precyzyjnie określić.
Warto bowiem zauważyć, że nie wszyscy zawodnicy mogą "zmieścić" się w okresie transferowym. Co stanie się z tymi, którzy nie podpiszą kontraktów do 14 listopada? - Czy będzie jeszcze jakieś okienko transferowe i na jakiej zasadzie? W regulaminie jest zapis o okresie od 19 grudnia do 31 stycznia, ale to dotyczyło ostatniej zimy - zastanawia się Gajewski.