"Freddie" w Sztokholmie wywalczył łącznie 14 punktów. W biegu finałowym Fredrik Lindgren musiał uznać wyższość Jasona Doyle'a i Chrisa Holdera. - Fajnie, że znów znalazłem się na podium, a dodatkowo stanąłem na nim przed moją publicznością, nie mogło być lepszego miejsca. Byłem zadowolony, że rozpocząłem turniej od zwycięstwa. To uspokoiło nerwy, przez co w kolejnej fazie zawodów jeździłem nieźle, w każdym wyścigu zdobywając ważne punkty - powiedział Szwed w rozmowie ze speedwaygp.com.
Trzecie miejsce w sobotnim turnieju Grand Prix było szczególne nie tylko dla 31-letniego żużlowca, ale także dla Marcela Gerharda, na którego silnikach startuje Lindgren. Taki wynik pokazuje, że nowe jednostki napędowe nie odstają od używanych przez zdecydowaną większość zawodników silników GM.
- Świetnie, że mogłem dać coś od siebie Marcelowi i całej ekipie GTR. Włożyli naprawdę wiele pracy, by stworzyć ten świetny silnik, który był bardzo szybki. Jestem zadowolony, że udało się złożyć wszystko w jedną całość i stanąłem na podium - skomentował starszy z braci Lindgrenów.
Szwed jest pewny występów w przyszłorocznym Grand Prix. W kolejnych turniejach cyklu może on startować więc bez zbędnej presji. - Po prostu w kolejnych turniejach chcę zdobyć jak najwięcej punktów i zbudować podstawy na przyszły sezon. Tor w Toruniu jest trudny, trzeba tam mieć naprawdę szybki sprzęt. Dopiero po zawodach na Motoarenie będę myślał o Melbourne - zakończył Lindgren.
ZOBACZ WIDEO: Brak możliwości awansu Lokomotivu pokazuje słabość dyscypliny