Hans Andersen czeka, co powie Skrzydlewski. "Nigdy nie złamał obietnicy"

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Hans Andersen
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Hans Andersen

Hans Andersen zawiódł w finale Nice Polskiej Ligi Żużlowej, ale przez cały sezon 2016 był jednym z liderów Orła Łódź. Duńczyk chciałby zostać w klubie Witolda Skrzydlewskiego na kolejny rok.

Sezon 2016 w Nice Polskiej Liga Żużlowej Hans Andersen zakończył ze średnią biegopunktową 2,200. Był czwartym najskuteczniejszym żużlowcem na zapleczu PGE Ekstraligi i drugim w barwach Orła. Lepszy wynik w łódzkim zespole wykręcił od niego tylko Robert Miśkowiak.

Andersen mógłby mówić o pełni szczęścia, gdyby nie występ w rewanżowym spotkaniu finałowym z Lokomotivem Daugavpils. Dla Duńczyka był to pierwszy mecz po kontuzji ręki. W konfrontacji z Łotyszami były uczestnik cyklu Grand Prix robił, co mógł, ale zdobył zaledwie trzy punkty. Orzeł wygrał mecz 46:44, ale w dwumeczu lepsi okazali się żużlowcy Lokomotivu. - Jeszcze bardzo długo myślałem o tamtym meczu - przyznaje Andersen. - To był dla nas bardzo dobry sezon. Wygraliśmy wszystko poza kilkoma meczami. Byliśmy bardzo blisko zwycięstwa w całej lidze. Zabrakło bardzo niewiele, więc na pewno wszyscy są rozczarowani. Trzeba jednak zauważyć, że w porównaniu do poprzednich rozgrywek, zrobiliśmy świetny wynik - dodaje.

Z występów w lidze polskiej Andersen może być zadowolony. W przypadku zawodów indywidualnych może odczuwać niedosyt. Z powodu kontuzji zabrakło go w finale Grand Prix Challenge. - Miałem bardzo dobry sezon i jestem zawiedziony, że nie pojechałem w tych zawodach. Przepadła mi także runda SEC. Nie mogłem również od początku pomóc drużynie z Łodzi w rundzie finałowej. Na pewno czuję żal, bo miałem cele, które nie zostały zrealizowane przez kontuzję - tłumaczy zawodnik Orła.

Hans Andersen to jeden z pierwszych zawodników łódzkiej drużyny, który zadeklarował chęć pozostania w zespole na kolejny rok. - Mam zasadę, że zawsze najpierw rozmawiam z klubem, w którym startowałem. Inne opcje są możliwe, jeśli usłyszę, że nie ma dla mnie miejsca. W Łodzi spędziłem już dwa sezony i to był świetny czas. Teraz czekam na to, co powie pan Witold - wyjaśnia Andersen.

Zawodnik Orła bardzo chwali sobie współpracę z Witoldem Skrzydlewskim. Jak podkreśla, w jego relacjach z prezesem łódzkiego klubu nie było żadnych zgrzytów. - To dobry człowiek. Jest twardym biznesmenem, jak wielu ludzi w tym środowisku. Jego największą zaletą jest dotrzymywanie słowa. Jeśli coś powie, to tak jest. To mi najbardziej odpowiada. Przekonałem się o tym już w poprzednim sezonie. Nigdy nie złamał żadnej obietnicy. Tak samo było w tym roku. To jeden z głównych powodów, że chcę być nadal w Łodzi - dodaje na zakończenie Hans Andersen.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob znów z nagrodą za wyścig sezonu: "Sam się dziwię, jak ja to robię"

Komentarze (15)
avatar
Forest
13.10.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Patrzac na niektorych w extra, to Hans spokojnie bylby na druga linie... 
avatar
piter53
13.10.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
"Mam zasadę, że zawsze najpierw rozmawiam z klubem, w którym startowałem."
A że rozmawiał z Toruniem jeszcze w trakcie sezonu, gdy jeździł we Wrocławiu to już brzydkie kaczątko zapomniało? 
avatar
yes
13.10.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ostatni mecz Orła w PLŻ mógł wypaść "okazalej" - ale już się tego nie odwróci.
Wrócił na ostatni mecz Orła - mógł jednak poczekać. 
apollo3300
13.10.2016
Zgłoś do moderacji
6
5
Odpowiedz
Hans trzyma się Orła, bo wie ze awansu do Ekstraklasy w Łodzi nigdy nie będzie, lepiej jeździć i zarabiać w 1 lidze, niż być bezrobotny po awansie. :)