Rafał Dobrucki: Nie zawsze będzie kolorowo. Nie każdy będzie Dudkiem czy Zmarzlikiem

WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Rafał Dobrucki
WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Rafał Dobrucki

Rafał Dobrucki bardzo pozytywnie ocenia zakończony cykl Turniejów Zaplecza Kadry Juniorów. Wykreował on kilku młodych żużlowców, którzy w przyszłości będą stanowić o sile juniorskiej reprezentacji. Polacy muszą uciekać, bo rywale mocno naciskają

WP SportoweFakty: Cykl Turniejów Zaplecza Kadry Juniorów zakończył się w Ostrowie. Niby zaplecze kadry, choć czołówka tego turnieju to już kadrowicze pełną gębą...

Rafał Dobrucki: Rzeczywiście. Wyniknęło to w trakcie tego sezonu. Wszyscy chłopcy to maksymalnie dziewiętnastolatkowie. Taką będziemy mieli kadrę w przyszłym roku - bardzo odmłodzoną.

Powtarzają się te nazwiska z czołówki: Kaczmarek, Smektała, Kubera, Bober. Są wyróżniające postaci w tym towarzystwie?

- Wystarczy spojrzeć na klasyfikację generalną cyklu. Czołówka nie miała praktycznie słabych występów. Z reguły trzymali równy poziom. Nie przytrafiały im się wpadki. Formę mieli ustabilizowaną, szczególnie w przypadku Daniela Kaczmarka i Bartosza Smektały. Oskar Bober na początku miał wpadki. Dominik Kubera zaczął ścigać się później, bo na początku leczył kontuzję, ale formę trzymał przez wszystkie turnieje, w których wystąpił. Turnieje Zaplecza Kadry Juniorów okazały się bardzo pożyteczne.

ZOBACZ WIDEO Martin Vaculik: TOP-8 celem na Grand Prix

Sezon 2016 dla kadry młodzieżowej okazał się bardzo dobry, szczególnie jeśli chodzi o występy drużynowe, gdzie rządziliśmy i dzieliliśmy. Indywidualnie nie wszystko chyba poszło tak jak można było zakładać?

- To prawda. Trzeba pamiętać, że nie zawsze będzie tak kolorowo. Poziom bardzo się wyrównał. Konkurencja ciśnie coraz bardziej. Australia jest bardzo mocna, ale także inne, trochę „egzotyczne” kraje dla żużla coraz mocniej zaznaczają swoją obecność w czołówce. Wystarczy wymienić Francuza Dimitri Berge. Do tego dodajmy Niemców czy Rosjan, którzy pokazali się z dobrej strony. Poszerza się ten krajobraz europejskiego żużla.

Czyli co, trzeba zakasać rękawy i próbować uciekać rywalom? Przecież to my przez ostatnie kilkanaście lat byliśmy mocarstwem jeśli chodzi o młodzieżowy speedway...

- Robimy to od jakiegoś czasu i choć ten niż demograficzny także odbił się na nas, staramy się zniwelować dziurę, która powstała w roczniku 1996. W tym roku udało się to bez straty na wyniku załatać. W kolejnych latach nie będzie łatwo. Szczególnie cieszę się z Drużynowego Mistrzostwa Europy Juniorów, bo tam wystartowali naprawdę młodzi zawodnicy, którzy dali radę. W DMŚJ udało się też w miarę swobodnie wygrać, choć Australijczycy, Duńczycy czy Szwedzi wystawili również optymalne składy.

Pana zdaniem, to pokolenie, które teraz jeździło w Turniejach Zaplecza Kadry Juniorów może nawiązać do sukcesów, które stały się udziałem Patryka Dudka, Macieja Janowskiego, Piotra Pawlickiego czy Bartosza Zmarzlika?

- Czy będą to żużlowcy tego formatu, trudno powiedzieć. Na pewno w tym gronie jest kilku zawodników, którzy mogą być w przyszłości bardzo wartościowi. Przed nimi dużo pracy. Te turnieje miały temu służyć i na pewno to się sprawdziło. Może nie są to zawodnicy na format Patryka Dudka czy Bartosza Zmarzlika, bo oni ten poziom bardzo wyśrubowali i ciężko będzie powtórzyć to komukolwiek. Pracujemy mozolnie, by ta młodzież rozwijała się jak najlepiej.

Wraca pan do pracy w klubie? Można to już oficjalnie potwierdzić?

- Oficjalnie jeszcze nie, bo umowy nie mam. Na razie niczego nie mogę potwierdzić.

Ale jest pan gotowy na to, by łączyć pracę z młodzieżową kadrą z prowadzeniem drużyny ligowej?

- Przymierzam się do tego. Naprawdę, nic więcej w tej chwili nie mogę powiedzieć.

Rozmawiał: Maciej Kmiecik

Źródło artykułu: