Tylko roczna umowa Janusza Kołodzieja. Co zrobi po sezonie?

WP SportoweFakty / Wojciech Klepka
WP SportoweFakty / Wojciech Klepka

Janusz Kołodziej podpisał roczną umowę z Fogo Unią. Czy może to oznaczać, że po sezonie wróci do Unii Tarnów? Jego menedżer nie kreśli na razie takiego scenariusza. - Wiele zależy od tego, jak nadchodzący sezon się ułoży - mówi Krzysztof Cegielski.

Głównym powodem, dla którego Janusz Kołodziej zdecydował się opuścić Unię Tarnów był spadek klubu do Nice Polskiej Ligi Żużlowej. Sam zawodnik zaznaczał jednak już wcześniej, że nie pali za sobą mostów. Niewykluczone, że w przypadku awansu tarnowian do PGE Ekstraligi, zdecyduje się wrócić do tego klubu. Kołodziej zostawił sobie otwartą furtkę w postaci rocznej umowy z Fogo Unią. W teorii mógłby więc wrócić do Tarnowa na sezon 2018. Menedżer zawodnika, Krzysztof Cegielski nie kreśli na razie takiego scenariusza. Zaznacza, że dłuższa współpraca z leszczynianami nie jest pewna, ale możliwa.

- W tej chwili jest to roczna umowa, ale myślę, że to najlepsze rozwiązanie dla obu stron. Mając doświadczenia z Fogo Unią z poprzednich lat, wiemy, że w momencie, gdy klub i zawodnik wyrażają wolę dalszej współpracy, rozmowy o przedłużeniu kontraktu trwają trzy minuty - zaznacza Cegielski. - Jak długo Janusz będzie startować w Lesznie, w tej chwili nie wiemy. Możliwe, że będzie to jeden rok, ale być może zostanie na dłużej. Wiele zależy na pewno od tego, jak nadchodzący sezon się ułoży. Unia ma przecież ambicje sięgające ponownej walki o medale. Duże oczekiwania dotyczą nie tylko zespołu, ale i samego Janusza. To zawodnik, który jest wciąż w czołówce najlepszych żużlowców Ekstraligi i będzie chciał utrzymać ten poziom. Janusz przychodzi do klubu, mając zastąpić innego świetnego zawodnika, Nickiego Pedersena. Zarząd Unii obdarza go dużym zaufaniem. Z drugiej jednak strony, Janusz nie ma się czego wstydzić, bo patrząc na ekstraligowe statystyki z ostatnich lat, w niczym Pedersenowi nie ustępował, a nawet punktował skuteczniej - dodaje.

Kołodziej był kuszony nie tylko przez Fogo Unię. Cegielski twierdzi jednak, że jego zawodnik nie brał udziału w licytacji kontraktowej. - Jeśli chodzi o względy sportowe, zainteresowanie Januszem obserwowaliśmy każdego roku. Tyle, że sam zawodnik nie był zainteresowany zmianą barw klubowych. Unia Tarnów to jego dom i nikt tego nie zmieni. W życiu dochodzi jednak do sytuacji, gdy ambicje sportowe samego zawodnika są wyższe niż te, jakie ma klub. Gdy stało się jasne, że Janusz odejdzie z Tarnowa, zainteresowanie ze strony innych drużyn było bardzo duże. Na pierwszym miejscu stawialiśmy jednak ofertę ze strony Unii Leszno. Poważnych rozmów, dotyczących spraw stricte kontraktowych, z innymi klubami tak naprawdę nie było. Zostawialiśmy sobie jednak otwartą furtkę na wypadek, gdyby Unia Leszno z jakichś względów nie chciała podpisać z Januszem kontraktu. Tak się nie stało, więc nie było potrzeby, by prowadzić zaawansowane rozmowy z innymi klubami - wyjaśnił.

Kołodziejowi odpowiada zarówno leszczyński klimat, jak i filozofia, jaka przyświeca zarządowi klubu. Drużyna, która przystąpi do sezonu 2017 może przypominać tę, która przed siedmioma laty sięgała po tytuł. - Patrząc na zakontraktowane nazwiska i filozofię budowania drużyny, dostrzegam wiele podobieństw do 2010 roku, kiedy Unia wraz z Januszem sięgnęła po mistrzostwo Polski. W zespole był wtedy świetny klimat. Nie powiem, że wszyscy byli tam dla siebie przyjaciółmi, ale na pewno dobrymi kolegami. To był zespół, w którym popisy indywidualne schodziły na dalszy plan, a każdy mógł się ze sobą ze spokojem dogadać. Później Unia zmieniła nieco swoją filozofię, ale to też momentami się sprawdzało, bo przecież wraz z Nickim Pedersenem, który był największą indywidualnością drużyny, sięgała po mistrzostwo. Teraz dostrzegamy natomiast to, że Unia wraca do tamtych czasów, gdy jeździł w niej Janusz. Biorąc pod uwagę charakter takich zawodników jak Zengota, Pawlicki, Kildemand czy Sajfutdinow, wydaje się, że będzie to drużyna, w której będzie panować dobra atmosfera. Nie mam wątpliwości, że zawodnicy będą ze sobą współpracować i w parku maszyn i na torze, wymieniając się doświadczeniami. Sam jestem ciekaw, jak ułoży się najbliższy sezon, ale myślę, że może to zdać egzamin - kwituje menedżer Kołodzieja.

ZOBACZ WIDEO Z obozu skoczków dochodzą dobre wieści (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: