WP SportoweFakty: Dlaczego postanowił pan pozostać w ekipie ROW-u na kolejny sezon?
Damian Baliński: Były jakieś zapytania i propozycje z innych klubów, ale generalnie tak jak wcześniej mówiłem, ROW miał pierwszeństwo w rozmowach. W Rybniku jeździłem dwa sezony. W pewnym momencie prezes Mrozek się skontaktował, przedstawił ofertę i na tym się skończyło.
[b]
Co chce pan zmienić, by kolejny sezon nie był tak nieudany jak ten rok?[/b]
- Przede wszystkim muszę ograniczyć liczbę tunerów. W roku było tego naprawdę zbyt wiele i powstało duże zamieszanie. Każdy silnik to inna charakterystyka i w momencie, kiedy zauważyłem, że jest coś nie tak, to zacząłem próbować różnych jednostek od różnych tunerów. To mnie zgubiło. W tym roku skupiam się na maksymalnie dwóch osobach, którzy będą przygotowywali mój sprzęt. Podejrzewam jednak, że będę bazował głównie na jednym.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: W Czarnogórze czeka nas młyn
Na kim jeśli można wiedzieć?
- Na Flemmingu Gravesenie. Nie chcę żadnego zamieszenia. Dobrze było w poprzednim roku. Kiedy działo się coś niedobrego, to jechałem od razu na serwis, poprawialiśmy i jechało się dalej. Z kolei takie mieszanie silnikami wytrąciło mnie z rytmu i ten sezon pokazał, że był to poważny problem.
Wiele mówi się o zmianie na stanowisku trenera w ROW-ie. Jakie jest pana zdanie na ten temat?
- Nie mogę wiele powiedzieć w tej sprawie. Są to na razie jakiś dywagacje. Jeśli chodzi o trenera Żytę, to nie mogę wyrazić złego słowa na jego temat. Myślę, że nasze relacje były pozytywne i na pewno możemy się dobrze nawzajem ocenić. Nie było niejasności, zawsze daną sytuację przedstawiał tak jak jest i nie było między nami tajemnic. Nie mogłem mieć żadnych zastrzeżeń co do jego stosunku do mojej osoby. A czy będzie inny trener? Trener Żyto ma do końca roku umowę i być może zostanie w klubie na kolejny rok.
Koleguje się pan z Tobiaszem Musielakiem. Czy włożył pan cegiełkę do jego przyjścia do ROW-u?
- W momencie, kiedy Tobiasz otrzymał propozycję z Rybnika, to oczywiście zapytał się mnie o zdanie. Każdy, kto wchodzi w nowe środowisko, chce wiedzieć jak to wszystko wygląda. Ja nie mogłem nic innego powiedzieć niż dobre słowa. Przez ostatnie dwa lata byłem tutaj dobrze traktowany i nigdy nie mogłem narzekać. Tak to też przedstawiłem Tobiaszowi. Myślę, że to go mogło przekonać do tego, by podpisał kontrakt z ROW-em.
Jak pan myśli, o co powalczy ROW w przyszłym roku?
- Można oceniać, że rybnicki klub nie wzmocnił się jakoś znacząco, ale my wszyscy zaczynamy przyszły sezon od zera. Tak jak w moim przypadku. Ten rok był dla mnie słaby, gorzej być już nie może. Liczę na to i wierzę, że ten wynik będzie dużo lepszy. Powinienem być lepszym punktem zespołu. Każdy z nas musi ciężko pracować nad tym, by było lepiej. Myślę, że drużyna nie musi wcale być gorsza od tej z tego roku.
Trenuje pan od jakiegoś czasu sztuki walki. Czy to jakiś nowy cykl przygotowań do sezonu?
- Tak, trenuję K-1. Teraz co roku chodzę w Lesznie do grupy chłopaków, którzy trenują sztuki walki. Jest to jeden ze sposobów przygotowania się do przyszłorocznych rozgrywek. Nie poświęcam się tylko temu. Prowadzę też inne treningi. Jeśli chodzi o K-1, to jest tam bardzo dużo gibkości i rozciągania, a to jednak w żużlu jest potrzebne ze względu upadki i kontuzje. To się wtedy przydaje, bo kiedy ciało jest dobrze wygimnastykowane to można uniknąć wielu kontuzji. Do tego dochodzi też kondycja i siła rąk. To jest dobry sport, by przygotować się dobrze do sezonu.
Odpoczynek ma pan już za sobą i skupia się pan teraz na przygotowaniach, czy wakacje dopiero w planach?
- Czeka mnie zimowy wypad z rodziną, ale jeśli chodzi o wyjazd w ciepłe kraje, to mam to już za sobą. W lipcu byłem na wakacjach i teraz takowych nie przewiduję. Czeka mnie tylko ciężka praca nad tym, by naprawić wszystko, co złe. Chcę by ten wynik w przyszłym roku był o wiele lepszy.
Rozmawiał Marcin Karwot