Szlaką pisane to felieton Jarosława Galewskiego, dziennikarza WP SportoweFakty.
***
To nie był i nie jest spektakularny okres transferowy. Najwięcej emocji zafundowali kibicom Martin Vaculik, który wybrał Gorzów kosztem Torunia oraz Nicki Pedersen. Swoją drogą to ciekawe, że pozostanie w klubie zawodnika z ważnym kontraktem wzbudziło tyle dyskusji i w takim stopniu poruszyło środowisko. No ale akurat Duńczyk potrafi skupiać na sobie emocje. Bez niego byłoby nudno. Poza tym, giełdę na moment ożywił jeszcze Eko-Dir Włókniarz Częstochowa.
Mam wrażenie, że gdzieś w cieniu pozostały inne kluby. A zwłaszcza jeden z nich zbudował drużynę, która została skrojona wręcz idealnie. Są w niej zachowane proporcje i hierarchia. Mają liderów, solidną drugą linię, najlepszy duet młodzieżowy i jeszcze ławkę rezerwowych, jakiej inni mogliby pozazdrościć. Nie będę zdziwiony, jeśli włączą się do gry o mistrzostwo Polski.
Niektórzy już pewnie domyślili się, że chodzi o Betard Spartę. Andrzej Rusko od kilku lat robi wszystko inaczej niż reszta działaczy. W ostatnich kilku sezonach jedynym głośnym transferem w wykonaniu wrocławian był powrót do rodzinnego miasta Macieja Janowskiego. Poza tym, Sparta nie zakontraktowała żadnego żużlowca, o którym można byłoby powiedzieć, że ma status gwiazdy. Ktoś powie, że mają przecież Taia Woffindena. To przypominam, że postawili na niego, kiedy jeszcze nikt nie spodziewał się, że Brytyjczyk wkrótce będzie mistrzem świata i na lata zadomowi się w światowej czołówce.
Później był Vaclav Milik, któremu niektórzy wróżyli, że usiądzie na ławie i będzie płakał, że nie został w Rybniku, gdzie miałby pewne miejsce w składzie. Dziś to jedno z objawień PGE Ekstraligi. W zeszłym roku nie do końca wypaliły ruchy z Nickiem Morrisem i Szymonem Woźniakiem, ale obaj, a zwłaszcza ten drugi, nie powiedzieli jeszcze chyba ostatniego słowa. Teraz dochodzi do tego Andrzej Lebiediew. To może być kolejny dobry strzał.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob znów z nagrodą za wyścig sezonu: "Sam się dziwię, jak ja to robię"
Przyczepić w przypadku wrocławian można się tylko do jednej rzeczy. Jakoś nie mają ręki do juniorów, których muszą sprowadzać z innych klubów. Tak było z Maksymem Drabikiem, Adrianem Gałą, Damianem Dróżdżem, a teraz przychodzi Oskar Bober. To rysa na wizerunku klubu, który odkrywa a nie kupuje za dużą kasę.
Mimo wszystko Sparta swoimi działaniami ubarwia PGE Ekstraligę, w której nowe nazwiska pojawiają się bardo rzadko. Prezesi nie lubią ryzykować. Z kolei Andrzej Rusko i Krystyna Kloc co roku są poza wyścigiem o największe gwiazdy. Wolą wybrać mniej oczywisty kierunek zamiast uczestniczyć w licytacjach o gotowy produkt.
Teraz Sparta może być najrówniejszym zespołem w żużlowej elicie. Skończą się problemy związane z jazdą w innych miastach. Wrocławianie będą u siebie, a ich tor może być początkowo dużym atutem, bo będzie stanowić zagadkę dla rywali. To byłby mistrz Polski, który do swojego sukcesu doszedłby konsekwencją, małymi krokami i na pewno nie na skróty. Równie wysoko oceniam szanse Fogo Unii Leszno. To drużyna zbudowana w zupełnie inny sposób, ale spełnia te same warunki co wrocławianie.
[b]Jarosław Galewski
[/b]