Pan z telewizora: Magia Kowalika powinna podziałać na Wybrzeże

Newspix / Łukasz Trzeszczkowski / Mirosław Kowalik i Tomasz Gollob
Newspix / Łukasz Trzeszczkowski / Mirosław Kowalik i Tomasz Gollob

Wskazówki zegara nieubłaganie odmierzają czas do zakończenia transferowego okienka, w którym nic spektakularnego już się nie wydarzy. Składy skompletowane, choć w niektórych klubach załatwiają kontrakty last minute - pisze Piotr Olkowicz.

Pan z telewizora to cykl felietonów Piotra Olkowicza, który przez wiele lat komentował żużel w Canal+. To jego głos słyszeliśmy oglądając rundy Grand Prix.

***

Niepokojąca tendencja, która jest utrzymywana w kilku ośrodkach, to taka, że zamknięcie budowy niektórych ekip przeprowadza się bez udziału, akceptacji, przynajmniej takiej oficjalnej, trenerów - menadżerów. A to przecież oni staną później przed wyzwaniem odprawienia rywali u siebie bądź przywiezienia jakichś punktów z delegacji. Ale może święto Niepodległości to jeszcze nie czas na trenerów. Ich okienko terminowo nie obliguje. W tym temacie można działać choćby i do Walentynek.

Są jednak prezesi, którzy budowę składu wolą przeprowadzić po bożemu. Taki prezes Zdunek na ten przykład. Konsultacje menadżerskie rozpoczął bardzo dawno temu, próbując nakłonić do współpracy kogoś z ekstraligowym znakiem jakości. Skoro plan krótkofalowy przewiduje błyskawiczny awans do elity, trzeba myśleć perspektywicznie czyli długofalowo. Piotr Baron i Rafał Dobrucki wybrali wyzwania na najwyższym szczeblu od zaraz, ale nie ma tego złego.... Na Długie Ogrody trafił Mirek Kowalik. I ja się bardzo z tego powodu cieszę. Bo Mirek to postać, która w naszym speedway’u zwyczajnie zasługuje na zagospodarowanie. Wspominał niedawno, że zaczyna mu brakować trenerskiej adrenaliny w parku maszyn oraz nowych wyzwań. Był po słowie z dawnymi znajomymi z Golęcina, ale wybrał ofertę piętro wyżej i w zasadzie nie ma się czemu dziwić.

Mirek szybko znalazł wspólny język z prezesem Tadeuszem. Razem uzgodnili kompozycję kapeli, która ma po sezonie 2017 zmienić kewlary na ekstraligowe i walczyć o wyższe cele. Z tą kompozycją i utrzymaniem składu to jeszcze nie wiemy jak wyjdzie. Wszystko zależy od tego, jak kto pojedzie w Nice Polskiej Lidze Żużlowej. Pewne uwagi i wątpliwości mam. To jednak melodia przyszłości. Na razie Mirek cieszy się jak dziecko, ze będzie mógł popracować z młodzieżowcami, bo to uwielbia. Facet naprawdę sporo widzi. Oglądaliśmy niedawno początek pierwszego meczu o trzecie miejsce. Ilość spostrzeżeń i konkretnych uwag człowieka, który siedzi na kanapie i obserwuje niby bez większego zaangażowania żużlowe spotkanie, znamionuje duży potencjał.

Do Mirosława mam naprawdę duży szacunek. Od niego nauczyłem się bardzo wiele nt. speedway’a. Byliśmy w kontakcie od roku 1997, kiedy został ekspertem telewizyjnym i rozgrywki Grand Prix oceniał wraz ze śp. Władysławem Pietrzakiem. Był niekwestionowaną gwiazdą i autorytetem przez wiele lat jazdy w Apatorze. Magia „Białego Anioła” działała nie tylko na jego rywali pod taśmą. 15 lat temu pomorskie derby rozgrywano w Boże Ciało. Mirek zaprasza, więc trzeba jechać. Najpierw kawa i ciastka na wzmocnienie u niego w domu. Lekkie spóźnienie na trasie więc na wlocie na obwodnicę w stronę Czerniewic były obawy czy zdąży. Dziś jest tam autostrada i nikt z radarem nie czeka. Wtedy stary sierżant czekał, ale na wieść, że Mirek, że odprawa przedmeczowa, że sam Tony Rickardsson na Tomasza Golloba może nie wystarczyć, skrócił czas pouczenia do niezbędnego minimum. Magia derbów, ale i magia Kowalika, który do dziś jest miło przyjmowany przez pamiętających stare czasy torunian. Od teraz będzie zapisywał kolejne karty swojej księgi nad morzem. W najodowanym powietrzu zapał do pracy rośnie. Jednym z planów po sezonie jest przebudowa kwadratowego toru.

To co dopiero planuje Mirek, wykonane zostało już we Wrocławiu. Ktoś przeleciał dronem nad budową, więc dostrzec można, co tam się będzie teraz działo w pierwszym wirażu. Jeszcze tylko coach Dobrucki nową materię odpowiednio zawibruje i ściganie będzie lepsze niż na Motoarenie. Zobaczycie. A jeśli ktoś będzie miał wątpliwości zawsze można urządzić konsultacje. Albo referendum. Taką metodą dobierano ostatnio w Częstochowie. Niegrzeczny Nicki Pedersen czy ułożony Andreas Jonsson? Ciekawe tylko czy wobec wyników tych konsultacji podobne miały miejsce w Lesznie? Czas pokaże.

Piotr Olkowicz

ZOBACZ WIDEO Historyczna chwila w Łodzi. Wmurowali kamień węgielny (źródło: TVP SA)

Źródło artykułu: