Podaj Cegłę: Trzeba ich ubrać na biało-czerwono

Grand Prix w Warszawie? Nigdy nie miałem wątpliwości, że to będzie strzał w dziesiątkę. Zaczęło się od falstartu, ale w tym roku wszystko poszło zgodnie z planem. Było widowisko, a kibice też dopisali - pisze Krzysztof Cegielski.

Krzysztof Cegielski
Krzysztof Cegielski
Maciej Janowski i Piotr Pawlicki na PGE Narodowym WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Maciej Janowski i Piotr Pawlicki na PGE Narodowym

Podaj Cegłę to felieton Krzysztofa Cegielskiego, byłego żużlowca i cenionego eksperta.

***

Od początku byłem za pomysłem zorganizowania Grand Prix na PGE Narodowym. Pamiętam, jak sam jeździłem na tych dużych stadionach i jaka towarzyszyła temu atmosfera. Cardiff czy Sztokholm robiły na kibicach, sponsorach i zawodnikach dużo większe wrażenie niż te rundy w małych miasteczkach. Atrakcje i wielka metropolia to były takie dodatkowe magnesy. A jeszcze jak był nowoczesny obiekt to była pełnia szczęścia.

Kiedyś rundy na wielkich stadionach i sztucznych torach były jakimś tam kłopotem, bo z nawierzchnią był problem i ciężko było się dostosować. Teraz jednak te jednodniowe tory są równe jak stół, więc nie ma co narzekać. A o to, żeby Warszawa była jeszcze przez wiele długich lat na mapie cyklu musimy walczyć. Mamy ładne obiekty w Gdańsku czy Wrocławiu, ale ja nie mam wątpliwości, że trzeba się tej Warszawy trzymać rękami i nogami. Wiem, że żużel nie jest w stolicy szczególnie lubiany, ale to się może zmienić. Już się zresztą delikatnie zmienia. Coraz więcej warszawiaków wie co to speedway. Już choćby przez wzgląd na to trzeba mówić, że Grand Prix na PGE Narodowym było strzałem w dziesiątkę. Mimo falstartu w 2015 roku.

Dwie pierwsze rundy oglądało łącznie ponad sto tysięcy widzów. Każdą z osobna ponad pięćdziesiąt, co jest rekordem Grand Prix. Myślę, że teraz znowu tak będzie, co nie zmienia faktu, że trzeba się postarać. Nie wolno myśleć, że skoro mieliśmy frekwencyjny sukces to teraz też tak będzie. Z pewnością nie wolno podnosić cen biletów. Dotąd były one promocyjne i to się sprawdzało. Na pewno trzeba się starać, żeby te tłumy na PGE Narodowym zatrzymać, żeby z żużlem było jak z piłką nożną. Kiedyś reprezentacja nie przyciągała, nawet mniejszych obiektów nie udawało się zapełnić. Teraz, bez względu na to z kim gra piłkarska kadra, zawsze mamy tłumy. Do tego jest klimat i atmosfera. W żużlu też możemy do tego dojść. Jesteśmy zahartowani, bo za pierwszym razem nam nie wyszło, ale podnieśliśmy się z kolan.

Bardzo podoba mi się pomysł, żeby nasi żużlowcy pojechali w Warszawie w biało-czerwonych kevlarach. Nie mam nic przeciwko temu, żeby tak jechali w każdym turnieju Grand Prix. Trzeba jednak z żużlowcami o tym rozmawiać, trzeba im wcześniej przedstawić plan organizacyjno-biznesowy. Dla zawodników reklamy na strojach i motocyklach to ważne źródło dochodu, więc to trzeba potraktować poważnie. Obawiam się, że jeśli dotąd nie było żadnych rozmów to może być z tym problem. Z drugiej strony nie kupuję tłumaczeń zawodników, że sponsorzy wymagają odpowiedniego tła pod swoją reklamę. Kolory biały i czerwony są bardzo przyjazne. Każde logo świetnie się na tych barwach prezentuje.

Na koniec jeszcze o tym, że choć w tym roku był żużlowy weekend, to za rok będzie tylko Grand Prix. Powiem krótko, dobrze że tak będzie. W tym roku Grand Prix mocno zainteresowało kibiców, ale już mecz Polska – Reszta Świata niekoniecznie. Nie ma sensu tego powtarzać, żeby nie przegrzać koniunktury. Grand Prix to jest ta wisienka na torcie, to wystarczy.

ZOBACZ WIDEO Skład Stali Gorzów na sezon 2017!


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Czy w 2017 roku powinien być żużlowy weekend na PGE Narodowym?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×