Senatora Władysława Komarnickiego znamy jako prezesa honorowego Stali Gorzów, człowieka z cygarem, dowódcę załogi Rosomaka, ale i też fantastycznego mówcę, który lubi podkreślać swoje zasługi dla gorzowskiego klubu. Mnie Pan Władysław kojarzy się też z zamrażarką, do której co jakiś czas wsadza mnie bezlitośnie razem z moim telefonem komórkowym. I pewnie, o ile nie wykaże się poczuciem humoru, choć jak mówi Sławomir Kryjom "inteligentni ludzie się nie obrażają", zaraz znowu mnie do niej wsadzi.
To zdarzyło się naprawdę. Finał żużlowej PGE Ekstraligi właśnie się zakończył. Działacze Stali biegną na podium, na dekorację. Jeden z nich, ten który się nie dostał, krzyczy do kolegów "uważajcie, żebyście nóg sobie nie połamali". Honorowy prezes też się przedziera przez kolejne szańce, ale ostatniej zapory nie potrafi sforsować. Stewardzi mówią mu, że nie ma go na liście. Nie żebym był złośliwy, ale dobrze się stało, że pan Władysław został w tym miejscu zatrzymany przez służby. Źle by wyglądało, gdyby członek rady nadzorczej Ekstraligi Żużlowej znalazł się na podium z wiwatującą Stalą. Stanowisko zobowiązuje, dlatego szkoda, że potem mieliśmy ten niesmaczny rajd na jednostce opancerzonej.
A jak już jesteśmy przy Stali to muszę napisać, że nie podobało mi się to co ostatnio zrobił prezes Ireneusz Maciej Zmora. Jedna z radnych spytała w interpelacji czy prawdą jest, że przyznał sobie gigantyczną premię i ma świetne zarobki w klubie, który w znaczącej części śpi na miejskich pieniądzach. Prezes kategorycznie zaprzeczył i mógł na tym poprzestać, bo to wyjaśnienie w zupełności wystarczyło. Słowa o miernotach, ataku zakompleksionych ludzi i "złotej klatce", którą on by chętnie oddał, ale nikt nie chce go zastąpić są po prostu słabe. Prezes nie może reagować agresywnie na pytania, z którymi powinien się liczyć. Co innego, gdyby Stal nie miała kasy z miasta. Także więcej spokoju prezesie. Zwłaszcza, że jak Pan twierdzi, racja jest po pańskiej stronie.
PS1: Wiem, że idą święta, ale proszę WAS drodzy czytelnicy o to, żebyście w wolnej chwili do nas wpadali. Nie zapadamy w sen zimowy, będziemy aktywni i kilka naprawdę ciekawych rzeczy wypuścimy. Będzie na poważnie, ale i z oddechem, na luzie.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik: Znowu moim celem jest zajęcie miejsca w ósemce
Wesołych Świąt!