Oni byli o krok od Włókniarza. Od Pedersena do Lamberta

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Nicki Pedersen, Andreas Jonsson
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Nicki Pedersen, Andreas Jonsson

Zanim wykrystalizował się skład Włókniarza Częstochowa na sezon 2017, działacze odbyli mnóstwo rozmów. Jedni zawodnicy odpadli, bo byli za drodzy, inni bo zmieniała się koncepcja, a jeszcze inni sami uciekali wybierając ofertę konkurencji.

Największą gwiazdą, jaka znalazła się na celowniku Włókniarza Częstochowa był 3-krotny mistrz świata Nicki Pedersen. Duńczyk nie miał dla Włókniarza żadnej ulgowej taryfy. Zażądał tyle samo, co od innych, czyli 600 tysięcy złotych za podpis i 6000 za punkt. Częstochowianie chcieli dać milion, góra 1,2 miliona złotych plus preferencyjne warunki, gdy idzie o numery i pola startowe oraz status gwiazdy. Symboliczna rekompensata nie interesowała Pedersena.

Mocnym nazwiskiem na liście był też Szwed Fredrik Lindgren. - Postawiliśmy jednak na Andreasa Jonssona, uznaliśmy że dla nas ten wybór będzie lepszy - mówi prezes Michał Świącik, a życie już za kilka miesięcy zweryfikuje decyzję działacza.

Ciekawą, choć ryzykowną opcją mógł się wydawać Michael Jepsen Jensen. Dziś w częstochowskim klubie przyznają, że jego pojawienie się na transferowej liście życzeń można było przewidzieć na długo przed otwarciem okna. Duńczyk pojawiał się na meczach Włókniarza w Nice PLŻ i ponoć deklarował, że po sezonie zwiąże się z klubem, nawet jeśli ten zostanie w pierwsze lidze. Postawił jednak na Get Well Toruń.

Włókniarz rozważał też przeniesienie na częstochowski grunt obu duńskich liderów Unii Tarnów. Ostatecznie trafił tylko Leon Madsen, bo Kenneth Bjerre musiał się obejść smakiem. Podobnie jak Brady Kurtz, Sam Masters, Rohan Tungate, Maksim Bogdanow, Robert Lambert czy Andrzej Lebiediew. W tej grupie widziano wschodzącą gwiazdę na miarę Grigorija Łaguty. Lebiediew wybrał Betard Spartę Wrocław, pozostałych ostatecznie skreślony z listy. To samo zrobiono z Joonas Kylmaekorpi, który z przyczyn regulaminowych przestał pasować do koncepcji.

Warto wspomnieć także o Polakach, którzy z różnych względów nie trafili do Włókniarza. Tobiasz Musielak był bardzo blisko, ale akurat zmarła mama prezesa i nie miał kto dopilnować finalnych rozmów. Kacper Gomólski czy Damian Baliński nie byli aż tak bardzo pożądani, ale o nich również, z kronikarskiego obowiązku, trzeba wspomnieć.

Kup bilet na PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland. KLIKNIJ i przejdź na stronę sprzedażową! ->

[b]KLIKNIJ i oddaj głos w XXVII Plebiscycie Tygodnika Żużlowego na najpopularniejszych zawodników, trenerów i działaczy 2016 roku! ->

[/b]

ZOBACZ WIDEO Pierwsze treningi i sparingi pokażą czy tor będzie ich atutem

Źródło artykułu: