Listę życzeń ostrowskim działaczom przedstawił trener Mariusz Staszewski. - To było po zakończeniu Turnieju o Łańcuch Herbowy. Dla każdego zawodnika pierwszego wyboru mieliśmy alternatywę. Łącznie wyszło zatem około 15 nazwisk. W 80 proc. procentach udało się sprowadzić do Ostrowa tych, na których nam najbardziej zależało - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty prezes Radosław Strzelczyk.
Z kilkoma zawodnikami Ostrovii się nie udało. Bardzo blisko podpisania kontraktu z klubem był w pewnym momencie Marcin Nowak. W jego miejsce działacze zakontraktowali Zbigniewa Sucheckiego, co wcale nie musi obniżyć wartości drużyny. Do końca nie udało się doprowadzić rozmów z Eduardem Krcmarem, które były na zaawansowanym etapie. Ostrovia chciała mieć również Nicolaia Klindta. Ten wybrał jednak Wandę Kraków, z czego działacze są dziś zadowoleni. Wolne miejsce w kadrze zajął Sam Masters, który jest kreowany na lidera zespołu i jednego z najlepszych zawodników Polska 2. Ligi Żużlowej.
Ostrovia była również o krok od transferu, który z pewnością zostałby w drugiej lidze uznany za hit. Klub prowadził bardzo zaawansowane rozmowy z Damianem Balińskim. Legenda Unii Leszno nie była pewna pozostania w Rybniku. W pewnym momencie wydawało się, że doświadczony żużlowiec będzie musiał szukać sobie nowego pracodawcy. Ostrowscy działacze chcieli to wykorzystać. Z Balińskim byli już w zasadzie dogadani. - Dziękujemy Damianowi za te rozmowy. Był wobec nas bardzo uczciwy i lojalny. O wszystkim nas informował. Tym razem się nie udało, ale kto wie, co będzie w przyszłości. My jesteśmy zadowoleni z minionego okresu transferowego i naszego zespołu. Bardzo tym chłopakom ufamy. To ambitna drużyna i liczymy, że kibice będą mieli wiele powodów do radości - podsumowuje prezes TŻ Ostrovia.
ZOBACZ WIDEO Piotr Pawlicki: Nic nam nie mówili o Pedersenie, ale nie ma sprawy