Jarosław Handke: Pierwsze treningi w nowym sezonie odbyłeś w Rawiczu. Jak się po nich czujesz?
Sławomir Musielak: Cieszę się na pewno z faktu, że miałem okazje wyjechać na tor w Rawiczu. Jak wiadomo, pogoda w innych rejonach kraju nie dopisywała. Należy podziękować organizatorom w Rawiczu, że przygotowali w miarę dobry tor, było co prawda trochę kolein, odczuwa się przyczepność, ale daliśmy radę, było fajnie.
Wielu zawodników przed rozpoczęciem sezonu mówi, że w trakcie zimy nabierają ogromnego głodu jazdy. Czy podobnie jest w twoim przypadku?
- Dokładnie tak jest. Każdy już nie mógł się doczekać tych pierwszych kółek, które mieliśmy kręcić przed nowym sezonem. Połowa marca to optymalny termin do wyjechania na tor, zważywszy na to, że już niedługo czekają nas sparingi oraz Memoriał Smoczyka. Dlatego też z niecierpliwością czekaliśmy na te pierwsze starty.
Kiedy rozmawialiśmy na początku stycznia, mówiłeś, że planujesz do ostatnich dni zimy ostro trenować, aby być odpowiednio przygotowanym do zbliżającego się sezonu. Czy udało ci się zrealizować ten cel?
- Tak, myślę, że się udało. Byłem na dwóch zgrupowaniach razem z drużyną leszczyńskiej Unii. Uważam, że całą zimę wraz z chłopakami przepracowaliśmy bardzo dobrze, czuwali nad nami trenerzy: pan Barszowski oraz pan Czernicki. Treningi były ciężkie, na pewno się nie obijaliśmy.
W styczniu mówiłeś także o tym, że chcesz powalczyć o pierwszy skład w Unii. Rywala masz klasowego – Przemka Pawlickiego…
- Dokładnie tak. Rywalizacja na pewno będzie zacięta, ale będziemy na pewno dokładać wszelkich starań, żebyśmy obaj jeździli dobrze i po prostu, aby lepszy z nas znalazł się w pierwszym składzie, a być może miejsce znajdzie się dla nas obu.
Jak jesteś przygotowany do sezonu pod względem sprzętowym?
- Pod względem sprzętowym jest naprawdę dobrze. Mam trzy kompletne motocykle z silnikami GM, a także w zapasie dwa silniki tej samej marki. Przygotowuje mi je pan Andrzej Krawczyk. W tym roku klub zakupił dla mnie silnik od Briana Kargera. Na sprzęt nie mogę więc narzekać.
W przerwie zimowej głośno było o trójce polskich juniorów: o Mroczce, Pawlickim i Musielaku, bynajmniej nie z powodu ich osiągnięć na torze, lecz przez fakt, że nie wzięliście udziału w zgrupowaniu kadry narodowej. Trener Cieślak nie krył złości…
- Akurat, gdy odbywało się zgrupowanie kadry narodowej w Szklarskiej Porębie, swój obóz miał zespół Unii Leszno. Razem z Przemkiem chcieliśmy pojechać na obóz kadry, ale zapadła decyzja, że jedziemy na zgrupowanie wraz ze swoim zespołem. Pojawiła się opcja, by dojeżdżać na treningi do kolegów z kadry, ale nie było na to czasu.
W styczniu mówiłeś, że w przeciągu dwóch miesięcy powinny się rozstrzygnąć kwestie związane z twoimi startami za granicą. Czy coś się w tej kwestii zmieniło?
- Tak, udało się załatwić starty w lidze czeskiej. Będę jeździł w drużynie z Liberca. Jestem z tego powodu bardzo zadowolony, bo jakby na to nie spojrzeć, są to dla mnie dodatkowe zawody.
Jak myślisz, na co stać Unię w najbliższym sezonie? Czy złoto w DMP i MDMP są w waszym zasięgu?
- Myślę, że każdy z zespołów Ekstraligowych ma szansę na zdobycie tytułu Drużynowego Mistrza Polski. Liga w tym roku będzie na pewno bardzo wyrównana i ciekawych meczów z pewnością nie zabraknie. My dołożymy wszelkich starań, aby znaleźć się we finale Speedway Ekstraligi, a w nim powalczyć o złoto. Co do Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Polski, to szansa na powtórzenie wyniku sprzed roku jest na pewno, ale z drugiej strony bez Adama Kajocha i Roberta Kasprzaka będzie nam ciężej. Myślę, że biorąc pod uwagę nasz obecny stan juniorski w zespole, stać nas na powalczenie o medal w tych rozgrywkach.
Wielu zawodników narzeka, że na skutek wysokiego kursu euro, wzrosły ceny ich przygotowań do sezonu, jeżeli chodzi o sprzęt. Jak te sprawy wyglądają u ciebie?
- Na pewno jest tak, jak mówią inni zawodnicy. Kupując części zagranicą można się łatwo przekonać, że ceny wzrosły i to o kilka tysięcy złotych. Ja jednak większość części kupowałem w Polsce i aż tak bardzo tego wzrostu cen nie odczułem.