O Australijczyku zrobiło się głośno w Polsce w ubiegłym sezonie. W obliczu problemów kadrowych Ekantor.pl Falubaz pozyskał go na początku czerwca. Okazał się jednak chybionym transferem. Wystąpił zaledwie w trzech spotkaniach i zdobył łącznie punkt. Justin Sedgmen po prostu nie spełnił oczekiwań.
Mimo tak słabych występów, 25-letni zawodnik cieszy się z czasu spędzonego w klubie z Zielonej Góry. - To prawda, że nie miałem zbyt dobrych startów. Mogłem jednak wiele potrenować, spędziłem świetny czas z chłopakami z drużyny. Bardzo dużo pomógł mi Jarek Hampel. Na pewno wiele wyniosłem z pobytu w Falubazie, co zaowocowało w Australii - podkreśla żużlowiec w rozmowie z WP SportoweFakty.
W IM Australii Sedgmen był bardzo bliski wywalczenia tytułu mistrzowskiego. Po zwycięstwie w trzeciej rundzie wydawało się, że pierwsze miejsce jest na wyciągnięcie ręki. Jednak w ostatnim turnieju Australijczyk zajął odległe miejsce i uplasował się na drugiej pozycji w klasyfikacji generalnej. - Troszeczkę szkoda, że nie udało się zdobyć tytułu. Te zawody były dla mnie naprawdę ważne. Drugie miejsce jest jednak bardzo dobre. Mam nadzieję, że to przełoży się na moją dyspozycję w Europie - przyznaje Australijczyk.
Póki co, Sedgmen ma podpisany kontrakt z Munkebo Scorpions w lidze duńskiej. Jak mówi, bardzo chce podpisać umowy w Szwecji i Polsce. - Toczę pewne rozmowy w sprawie kontraktu w Szwecji, jednak to jeszcze nic pewnego. Co do Polski, to czekam na okienko transferowe, które rozpocznie się 15 maja - tłumaczy 25-latek.
W listopadzie miał kilka rozmów w sprawie kontraktu w Polsce, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. - Nie było żadnych konkretów. Zobaczymy, jak to się potoczy w kolejnym okresie podpisywania umów. Czekam na maj - kończy były zawodnik Ekantor.pl Falubazu.
ZOBACZ WIDEO Od dziecka marzył o tym, żeby zostać kapitanem