Klub na końcu świata. Zawodnicy i trenerzy odmawiają im współpracy

WP SportoweFakty / Karol Słomka
WP SportoweFakty / Karol Słomka

Działacze KSM-u Krosno przyznają, że położenie miasta tuż przy południowej granicy ze Słowacją nie ułatwia budowania drużyny. Wielu zawodników i trenerów rezygnuje z tego kierunku ze względu na odległość.

Krosno to ośrodek żużlowy położony najdalej od centrum kraju. Działacze KSM-u przyznają, że lokalizacja na południowym-wschodzie, tuż przy słowackiej granicy, sprawia im wiele kłopotu. Zwłaszcza w procesie budowania drużyny.

- Szukaliśmy juniorów, którzy mogliby nas wzmocnić. Mamy już nawet uzgodnione, że będzie u nas jeździł Oskar Nocuń z Częstochowy. Pojawia się jednak problem, gdy chcemy kogoś z zachodniej części kraju. Dojazdy do Krosna są bardzo długie i niektórych to po prostu zniechęca - przyznaje prezes KSM-u Krosno, Janusz Steliga.

Działacze klubu mieli też ograniczone pole działania, gdy rozglądali się za nowym szkoleniowcem. W Krośnie są zadowoleni z faktu, że zatrudnili Stanisława Kępowicza. Wcześniej faworytem prezesa był jednak Franciszek Jaziewicz z Ostrowa Wielkopolskiego. W tym przypadku problemem okazała się właśnie odległość. Oba miasta dzieli bowiem przeszło 500 kilometrów.

W Krośnie przyznają, że przywykli już do tego, że czekają ich odległe wyjazdy na niemal każdy mecz ligowy. W tym roku najdalej będą mieli do Poznania. Najkrótsza droga przez A2 wynosi 548 kilometrów. To jednak nic w porównaniu z wyprawą do Gdańska, jaką mieli w poprzednim sezonie, gdy startowali w Nice Polskiej Lidze Żużlowej. Z jednego na drugi kraniec Polski było do pokonania prawie 700 kilometrów.

ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik: Znowu moim celem jest zajęcie miejsca w ósemce

Źródło artykułu: