Indianerna Kumla od minionego sezonu boryka się z problemami finansowymi. Klub ciągle liczy, że przystąpi do nowego sezonu Elitserien, ale musi dokonać restrukturyzacji swojego zadłużenia. Aby pozbyć się długów, działacze zaproponowali żużlowcom ugody. Propozycja włodarzy Indian zakłada, że zawodnicy otrzymają jedynie 25 procent kwoty, jaką zarobili na torze w zeszłym roku.
Niels Kristian Iversen, Fredrik Lindgren oraz Antonio Lindbaeck, czyli zawodnicy którym klub zalega najwięcej pieniędzy, nie zgodzili się na takie rozwiązanie. - Czuję się oszukany. To tak jakby ktoś z klubu zabrał pieniądze, bo na trybunach na meczach bywało sporo kibiców, a nikt z nas nie dostał pieniędzy. To jest po prostu bardzo dziwne - powiedział duński żużlowiec.
Zaległości Indianerny na ten moment wynoszą ok. 4 milionów koron szwedzkich (ok. 1,8 mln zł). - Nie rozumiem gdzie są pieniądze. One gdzieś muszą być, skoro nie poszły na konto klubu czy zawodników. Jest sporo pytań, na które nie dostaliśmy odpowiedzi i nikt o tym nie chce z nami rozmawiać. To jest frustrujące - dodał Iversen.
Iversen w minionym sezonie decydował się na kolejne występy w barwach Indian, choć zadłużenie względem jego osoby rosło. - Wstyd, że do tego doszło. Należy mi się sporo pieniędzy. Można powiedzieć, że cały sezon jeździłem za darmo. Zdobyłem dużo punktów, byłem jednym z najskuteczniejszych zawodników w lidze. Udało nam się nawet awansować do fazy play-off, co daje dwadzieścia spotkań. Zdobyłem ponad 220 punktów i teraz mam dostać 25 procent należnej mi kwoty? - zastanawia się Duńczyk.
ZOBACZ WIDEO Daniel Kaczmarek liczy na rady Grega Hancocka
Reprezentant Danii zdradza, że decydował się na kolejne występy w zespole Indianerny, gdyż w ten sposób chciał pomóc szwedzkiemu klubowi. - Działacze nas ciągle okłamywali, mówiąc że wszystko jest w porządku. Staraliśmy się zrobić im przysługę, stąd występowaliśmy w meczach, a dobre wyniki napędzały kibiców i frekwencję. Jeżeli nie jeździlibyśmy w meczach, to wszystko by się od razu zawaliło - ocenił Iversen.
Jeśli Indianerna nie podpisze ugód z wierzycielami, klub będzie zmuszony ogłosić bankructwo. Iversen, który jeździł w tym klubie w latach 2010-2016, ma nadzieję, że do tego nie dojdzie. - My jako wierzyciele musimy się zgodzić na ugody, aby doszło do restrukturyzacji długu. Inna opcja to bankructwo, to też jest złe rozwiązanie. Nikt nie chce, aby do tego doszło. To będzie złe dla żużla i ligi w Szwecji. Broniłem barw Indianerny przez siedem sezonów i to był dobry okres. Jednak sposób w jaki zostałem potraktowany tej zimy, był lekceważący. Nie mogę powiedzieć zbyt dobrych słów na temat działaczy - stwierdził Iversen.
Byli żużlowcy Indianerny wynajęli prawnika, który ma w ich imieniu prowadzić negocjacje z działaczami. Zawodnicy mają nadzieję, że dzięki temu otrzymają z klubu więcej pieniędzy. - Zobaczymy co z tego wyjdzie. Mam nadzieję, że uda nam się wypracować kompromis, z którego wszyscy będą zadowoleni. Myślę jednak, że 25 procent to żart. Muszą zaproponować coś innego - podsumował.