Maciej Kmiecik: Przyznasz, że masz pecha. Zawsze kiedy przyjeżdżasz do Ostrowa pada deszcz...
Nanna Jorgensen: Rzeczywiście. Ale to naprawdę nie moja wina, że u was jest deszczowo, kiedy ja zjawiam się na zawodach (śmiech). Miałam startować w Ostrowie w Turnieju o Łańcuch Herbowy w maju zeszłego roku. Niestety, wówczas też plany storpedowała pogoda. Teraz jest podobnie. Szkoda, bo chciałam sobie trochę potrenować podczas piątkowego sparingu mojej drużyny z Włókniarzem Częstochowa.
Dlaczego podpisałaś kontrakt w Polsce?
- Jestem pierwszą dziewczyną w polskiej lidze. To dla mnie spora szansa na wypromowanie siebie, ale także przy okazji innych dziewcząt, które chciałyby uprawiać speedway, a do tej pory nie miały na to szans. Występy w Polsce są dla mnie okazją do potrenowania i podniesienia swoich umiejętności.
Zdajesz sobie sprawę, jaką sensację wzbudziło to, że jesteś pierwszą kobietą w polskiej lidze żużlowej? O tym wydarzeniu pisały media, które rzadko interesowały się sportem, a już żużlem to praktycznie w ogóle. Trafiłaś nawet do portali plotkarskich...
- Słyszałam o tym. Koleżanki wspominały, że odbiło się to sporym echem w polskich mediach. Cieszę się, bo może dzięki temu w Polsce dziewczyny na żużlu będą postrzegane jako normalne zjawisko, a nie coś dziwnego.
Co sądzisz o Twojej polskiej drużynie?
- Szczerze, to nie zdążyłam jeszcze poznać kolegów z drużyny. Znam tylko Nicolai Klindta, który jest moim znajomym z Danii. Mam jednak nadzieję, że zostanę sympatycznie przyjęta przez resztę zespołu.
Jakie wrażenia wynosisz z pierwszych wizyt w Ostrowie Wielkopolskim?
- Klub jest bardzo profesjonalny. Nie mogę na nic narzekać. Ostrowski tor także mi się podoba. Na tutejszy stadion przychodzi wielu kibiców. Naprawdę, bardzo miło tutaj zawsze przyjeżdżam. Spotykam wielu sympatycznych ludzi, którzy mi pomagają.
Ile dziewczyn uprawia żużel w Danii?
- Obecnie jest nas piątka.
Myślisz, że w Polsce zbierze się więcej entuzjastek speedway'a?
- Mam nadzieję, że tak. W Ostrowie jest przecież Kinga Wachowska, która swoja pasją zaraża także inne dziewczyny. Zobaczymy, jak będzie rozwijał się kobiecy żużel w Polsce.
Co takiego wyjątkowego jest w speedway'u, że zdecydowałaś się go uprawiać? Przecież to bardzo niebezpieczny sport...
- Owszem, żużel jest niebezpieczny, ale jednocześnie to bardzo pasjonująca dyscyplina. Szalenie trudna, wymagająca ogromu pracy, ciężkich przygotowań, siły i odwagi. I właśnie te cechy pociągają mnie w speedway'u. Uwielbiam szybkość i rywalizację na torze. To istota żużla.
Jakie to uczucie wygrywać w wyścigu z mężczyzną?
- Nie jest to nic specjalnego. Kiedy staję pod taśmą startową nie myślę, z kim się ścigam, czy jest to mężczyzna, czy kobieta. Po prostu jest to przeciwnik, z którym chcę zwyciężyć. Każda wygrana daje taką samą radość i satysfakcję.
Co chciałabyś osiągnąć w tym sezonie?
- Przede wszystkim chcę wrócić do speedway'a po zeszłorocznej kontuzji. Zależy mi na tym, by ścigać się jak najwięcej. Okazje do tego będę miała w Danii, ale liczę także na zaproszenia z Polski. Mam nadzieję, że uda mi się zadebiutować w polskiej lidze.
Jak czujesz się po kontuzji. Wszystko jest już w porządku?
- Tak. Czuję się zdecydowanie lepiej. Kiedy wsiadam na motocykl nie odczuwam już żadnego bólu. Chciałabym już trochę pojeździć, bo stęskniłam się za żużlem.
Masz swojego ulubionego żużlowca?
- Tak. Jest nim oczywiście mój rodak, mistrz świata, Nicki Pedersen. Jeździ fantastycznie. Kibicuję mu w rywalizacji o tytuł mistrza świata.