- Z kontrolami technicznymi nie można czekać do kluczowych meczów w fazie play-off. Przecież zanim ktoś się w nich znajdzie, musi odjechać wiele innych spotkań - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty były menedżer Falubazu Zielona Góra.
Jacek Frątczak ma zresztą konkretną propozycję. - Kontrole trzeba rozszerzyć. Uważam, że powinny się one odbywać co mecz. Wszystkim sprawdzałbym gaźniki i opony, a dodatkowo wylosowałbym po jednym zawodniku z każdej drużyny i zrobił badanie pojemności silnika - przekonuje.
Co dzięki temu uda się zyskać? Przede wszystkim będziemy mieć doskonałą prewencję. Frątczak twierdzi, że przy takiej regularności kontroli nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby kombinować. - Poza tym puścimy w świat sygnał, że dyscyplina jest czysta technologicznie - tłumaczy.
Nasz ekspert zauważa również, że obecnie pojemność silników jest sprawdzana w zasadzie tylko, kiedy jedna z drużyn zdecyduje się na złożenie protestu. - I takie protesty są na ogół źle odbierane przez środowisko. Od razu pojawiają się opinie, że ktoś szuka pozasportowych rozwiązań na zdobycie kilku punktów więcej albo po prostu nie potrafi pogodzić się z porażką. Jeśli będzie więcej kontroli, to protestów nie będzie już pewnie w ogóle - podsumowuje Frątczak.
ZOBACZ WIDEO Powrót żużla do stolicy? PZM gotów pomóc