Sławomir Musielak nie jest usatysfakcjonowany swoim wynikiem w niedzielnym meczu. Upadek w pierwszym biegu przypisuje wyłącznie własnej pomyłce. - Występ wypadł zdecydowanie poniżej moich oczekiwań. Liczyłem na przyzwoitą zdobycz punktową. Szkoda przede wszystkim tego pierwszego biegu. Jechaliśmy z Juricą na 5:1, ale na wyjściu z drugiego łuku chciałem skontrować do krawężnika i moje koło wpadło w koleinę. Myślałem, że tor jest twardszy, a okazał się całkiem przyczepny. To była jednak wyłącznie mój błąd. W moim drugim biegu zostałem na stracie i nie udało mi się już niczego zdziałać w takiej doborowej stawce.
Dla Sławomira Musielaka mecz przy kilkunastotysięcznej widowni był sporym przeżyciem. - Na pewno taka atmosfera robi wrażenie na zawodniku. Starałem się jednak zachować zimną krew. Podobnie jak większość zawodników opuszcza mnie największy stres kiedy wyjeżdżam z parkingu na tor. Czuje się wtedy silny przypływ adrenaliny, ale zawodnik skupia się już tylko na tym, żeby wygrać start i nie stracić pozycji. W czasie meczu staram się nie zastanawiać czy trener da mi szanse do kolejnego wyjazdu. Zamiast kalkulować wolę się skoncentrować na jak najlepszym przygotowaniu do kolejnego wyścigu.
Junior Unii jest pełen optymizmu przed wyjazdowym spotkaniem w Częstochowie. Zapewnia jednak, że "Byki" podejdą do tego spotkania z pełną powagą, niezależnie od tego w jakim składzie wystąpią gospodarze. - Trener zapewniał mnie, że pojadę do Częstochowy. Powalczę tam o zdecydowanie lepszy wynik niż w meczu z Gorzowem. Myślę, że kolejne treningi w tym tygodniu sprawią, że będę już optymalnie rozjeżdżony. Wiemy już, że nie pojedzie w tym meczu Nicki Pedersen. Nie ma jeszcze pewności co będzie z Gregiem Hancockiem. Nasz zespół pojedzie do Częstochowy w bardzo dobrych nastrojach po niedzielnym zwycięstwie, ale nie ma mowy o lekceważeniu przeciwnika. Przygotowujemy się do tego spotkania z największą starannością, niezależnie od tego w jakim składzie wystąpi rywal.