Wanda Kraków chce spadku Polonii Bydgoszcz z Nice 1.LŻ

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Polonia Bydgoszcz - Wanda Kraków
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Polonia Bydgoszcz - Wanda Kraków

Arge Speedway Wanda Kraków jest już praktycznie pewna utrzymania w lidze. Rywalizację o ligowy byt stoczą Polonia Bydgoszcz i Stal Rzeszów. Krakowianie nie kryją, że na rękę byłaby im degradacja Polonii.

Aby zrozumieć dlaczego Arge Speedway Wanda Kraków chce spadku Polonii należy cofnąć się w czasie o ponad rok. W kwietniu 2016 roku po pierwszym meczu obu drużyn, prezes bydgoszczan Władysław Gollob zaatakował Adama Weigla, trenera Wandy. - Chamstwo należy tępić - grzmiał Gollob, a chodziło mu o zachowanie Edwarda Mazura, który pokazał kibicom Polonii środkowy palec. Weigel bronił swojego zawodnika, uważając że miejscowi fani prowokowali Mazura bijąc brawo, kiedy ten upadał na tor. To był dopiero początek.

Jeszcze goręcej pomiędzy klubami było pół roku później. Polonia do ostatniej kolejki walczyła o utrzymanie w lidze. Los bydgoszczan po części był jednak w rękach krakowian, którzy nie mogli pozwolić ekipie z Krosna na zdobycie punktu bonusowego w bezpośrednim starciu. - Oczywiście, że Wanda przegra w Krośnie. Jestem przekonany, że stracą tam również punkt bonusowy. To będzie powtórka z tego, co wydarzyło się w historii w rywalizacji Unii Leszno ze Stalą Rzeszów - mówił wówczas Władysław Gollob.

Wanda ostatecznie jednak wygrała i to KSM Krosno opuściło po sezonie ligowe szeregi.

Powodów, dla których w Krakowie chcieliby w tym sezonie spadku Polonii jest jednak znacznie więcej niż tylko zaszłości z poprzedniego sezonu. - Władysław Gollob lubi mówić coś o jakichś układach, ale ja bym chętnie spuścił Polonię z ligi - mówi bez ogródek Weigel, choć już prezes klubu Paweł Sadzikowski dyplomatycznie ucina sprawę, twierdząc że ceni i szanuje zarówno Golloba jak i prezesa Stali Andrzej Łabudzki.

ZOBACZ WIDEO Maciej Janowski: Ostatnie dni przed finałem będą bardzo pracowite (WIDEO)

Istotnym aspektem tej całej układanki jest również położenie geograficzne. Pod Wawelem nie ukrywają, że do Rzeszowa jedzie im się znacznie przyjemniej niż do Bydgoszczy. - Mamy bliżej do Rzeszowa i jak mam wybierać, gdzie wolę jechać na wyjazd za rok, to wolę dwie godziny do Rzeszowa niż cały dzień do Bydgoszczy - tłumaczy trener Wandy i nic w tym dziwnego, bo takie podejście miały też inne kluby, głównie z północnej części Polski.

Jeszcze kilka lat temu wprost mówiło się o koalicji antyrzeszowskiej i antytarnowskiej. W 2013 roku Polonia nie mająca już żadnych szans na utrzymanie w Ekstralidze podejmowała właśnie Stal Rzeszów, która wciąż walczyła o ligowy byt. I choć Gryfy przez drugą część sezonu jechały w oszczędnościowym zestawieniu, to na Stal się zmobilizowali. W kuluarach pojawiły się różne spekulacje, ale nikt nikogo za rękę nie złapał.

W Krakowie nie ukrywają, że kiedy w stolicy Małopolski nie było żużla, to miejscowi fani za udawali się do pobliskiego Tarnowa czy nawet Rzeszowa. Taką drogę przemierzał też trener Weigel, rodowity krakowianin. - Żywię do Rzeszowa sentyment. Wiele razy oglądałem tam żużel. Bardzo lubię przyjeżdżać do tego miasta i fajnie by było, gdybym w końcu mógł tam wygrać - mówi Weigel, który zarówno w 2016 jak i w 2017 wyjeżdżał ze stolicy Podkarpacia na tarczy.

Inna sprawa, że jedyne punkty ligowe, jakie wywalczyła w tym sezonie Stal były zdobyte właśnie na Wandzie. Krakowianie zrobili też co w ich mocy, ażeby uprzykrzyć życie Polonii. Pokonali bydgoszczan dwukrotnie, zarówno u siebie jak i na wyjeździe.

Teraz wszystko w rękach Stali, która podejmie Polonię już w najbliższą niedzielę. Zwycięstwo rzeszowian spowoduje, że przeskoczą w tabeli ekipę z kujawsko-pomorskiego. A nawet jeśli się nie uda, to Stal będzie miała w perspektywie wyjazdowy mecz z "zaprzyjaźnioną" Wandą.

Źródło artykułu: