W Lesznie spełnił się scenariusz, o którym marzyli gospodarze. Co prawda Szwedzi w połowie zawodów zbliżyli się na odległość kilku punktów, ale koniec końców po tytuł w przekonującym stylu sięgnęła reprezentacja Polski. Ważnym ogniwem kadry był Patryk Dudek, który zdobył dziesięć punktów.
- Niezwykle cieszymy się z tego złota, bo wbrew pozorom nie było tak łatwo. Szwedzi dobrze wykorzystali pola w trzeciej serii i się do nas zbliżyli. Na szczęście my odpowiedzieliśmy im chwilę później - mówił po zawodach Patryk Dudek.
Zawodnik z Zielonej Góry przyznał, że był na siebie zły za ostatni bieg, w którym nie zdobył punktów. Na szczęście nie miało to wpływu na wynik, bo Polacy mieli już wówczas zapewnione mistrzostwo. - Wolałbym zacząć od zera, niż kończyć nim zawody. Pewien niedosyt przez to pozostaje, bo podrażniło to moją ambicję. Na pierwszym miejscu jest jednak oczywiście drużyna i nie ma sensu wracać już do tego myślami. Liczy się to, że zostaliśmy mistrzami - podkreślił.
Dudek mówił ponadto, że on i koledzy odpowiedzieli w Lesznie na krytykę po finale IMP, kiedy pojawiły się pytania o dyspozycję niektórych zawodników. Spekulowano nawet, czy Jarosław Hampel nie powinien zastąpić w składzie Piotra Pawlickiego.
- Teraz słyszymy, że jesteśmy mocni, a jeszcze tydzień temu, z tego co widziałem, był płacz. Było dużo narzekania, zresztą jak co roku - stwierdził Patryk Dudek. Pytany o to, czy Polska może zdobyć Drużynowy Puchar Świata po raz trzeci z rzędu, odparł: - Nie wiem, co będzie za rok, niczego obiecać nie możemy. Na razie cieszymy się tym sukcesem. W niedzielę mam piknik w Mostkach i teraz na tym się skupiam.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody (WIDEO)
Brawo Patryk za te słowa, niech wasz wynik będzie prztyczkiem w nos wiecznie ujadającym polskim malkontentom.
Gratuluję medalu i dzięki za fajną jazdę.