- Stal ma w tej chwili wiele problemów - przyznaje w rozmowie z naszym portalem Władysław Komarnicki. - Tym razem Kasprzak miał już wprawdzie przebłyski dobrej lub bardzo dobrej jazdy, ale to nadal nie jest jego najwyższy poziom. Stać go na więcej. Nie mam pojęcia, co dzieje się z Przemkiem Pawlickim. To dla mnie naprawdę duże zmartwienie. Nie mówimy o jednej wpadce, bo to był kolejny słaby występ w ostatnim czasie. To przede wszystkim on tym razem zawalił - dodaje były prezes gorzowskiego klubu.
W niedzielę Stal przegrała nie tylko z powodu słabszej postawy Przemysława Pawlickiego i Krzysztofa Kasprzaka. Gorzowianie byli bez szans w rywalizacji młodzieżowej. Goście wygrali ją aż 10:3. - Trochę zawiedli, bo był jeden błysk Karczmarza i nic więcej. Ten mecz był niestety potwierdzeniem starej żużlowej tezy. Kto ma dobrych juniorów, ten wygrywa. Gdy zawali jeden senior, to młodzieżowiec powinien zrobić za niego robotę. Tak to działa w Sparcie, a w Stali tego brakuje - przekonuje Komarnicki.
W Gorzowie młodzieżowcy odstają od tych, których mają inne ekipy, ale w ocenie prezesa honorowego nie ma powodów do paniki. - Stal musiała na nich postawić. Teraz klub wprawdzie za to płaci, ale uważam, że jeszcze wszyscy w Gorzowie będą mówić, że to był doby ruch - przekonuje Komarnicki.
- Zarząd postąpił prawidłowo. Moim zdaniem efekty zobaczymy w przyszłym roku, kiedy chłopacy się rozjeżdżą. Po Zmarzliku jest przepaść, ale trzeba być cierpliwym i pracować. Uważam, że po sezonie nie ma sensu sprowadzać nikogo z zewnątrz. Szczotka, Czerniawski i Karczmarz powinni zostać. Stać ich, żeby za rok w dwójkę zdobywać w granicach siedmiu, ośmiu punktów. To byłby ich sukces i jestem przekonany, że będą w stanie osiągnąć taki poziom. Mają się od kogo uczyć - twierdzi były prezes.
ZOBACZ WIDEO Maksym Drabik: Na świętowanie nadejdzie czas po sezonie (WIDEO)