Inauguracyjne spotkanie z RKM ROW Rybnik przyciągnęło na gnieźnieński stadion blisko 8 tys. widzów. Obejrzeli oni bardzo ciekawe zawody, jednak do pełni szczęścia zabrakło wygranej gospodarzy, którzy tego dnia mieli sporo pecha. Wystarczy przypomnieć choćby dwa defekty Mirosława Jabłońskiego, wykluczenie Kacpra Gomólskiego z 1. biegu, czy niezrozumiałą wręcz stratę pewnego punktu przez Mariusza Puszakowskiego (przy stanie 4:2 dla Startu), który nieatakowany przez nikogo po zetknięciu z dmuchaną bandą, ratował się przed upadkiem.
Ostatnie treningi miały pomóc podopiecznym Mirosława Kowalika zapomnieć o inauguracyjnej wpadce, i przygotować zespół do walki w Grudziądzu. W tej chwili ciężko wyrokować jaki skład ma zapewnić gnieźnianom co najmniej jeden duży punkt, który wydaje się być planem minimum na poniedziałek. - Nie chciałbym zdradzać naszego ostatecznego składu już dziś, gdyż szykują się w nim niespodzianki - powiedział nam prezes Startu, Arkadiusz Rusiecki. Po piątkowym treningu zarówno trener, jak i działacze byli wyjątkowo tajemniczy, i nie potwierdzili nawet startu pozyskanego przed weekendem Szweda Petera Ljunga.
Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że pewni występu mogą być Duńczyk Morten Risager i Mariusz Puszakowski, którzy znajdują się w awizowanym składzie czerwono-czarnych, i dodatkowo w ubiegłym sezonie ścigali się w barwach grudziądzkiego zespołu. Takiego stanu rzeczy nikt nam jednak nie potwierdził, i tak naprawdę np. pod numerem drugim mogą wystąpić chociażby Ukrainiec Andriej Karpow czy Dawid Cieślewicz.
Nie wiemy też jacy zawodnicy pojawią się w Grudziądzu pod numerami zarezerwowanymi dla młodzieżowców. Wydaje się, że pewny miejsca w składzie może być Czech Filip Sitera. Ale kto powinien zostać jego meczowym partnerem? Na treningach o to miano ostro walczyli Kacper Gomólski, któremu nie wyszła inauguracyjna potyczka z Rekinami oraz Marcel Kajzer. Decyzję zapewne zna tylko szkoleniowiec, ale jej treść poznamy dopiero w poniedziałek, tuż przed spotkaniem.
Krzysztof Słaboń (nr 1), Mirosław Jabłoński (nr 4) i Krzysztof Jabłoński (nr 5), to tak naprawdę jedyni zawodnicy, których występ w Grudziądzu jest więcej niż pewny. Bowiem to od nich w dużej mierze będzie zależał końcowy wynik, tego pasjonująco zapowiadającego się spotkania. Cała trójka od pierwszych treningów prezentuje się najrówniej (omijając problemy sprzętowe z ubiegłej niedzieli młodszego z braci Jabłońskich), co na dzień dzisiejszy gwarantuje im miejsce w podstawowym składzie prowadzonym przez Kowalika.
Prezes Startu, pytany o końcowy rezultat jest optymistą. - Nie można jednak zapominać, że to jest tylko sport, i ciężko już dziś wyrokować jakim wynikiem zakończy się nasze poniedziałkowe spotkanie. W ubiegłą niedzielę też naszym celem była wygrana, ale niestety okazaliśmy się nieznacznie słabsi. Mogę zapewnić, że ten zespół jest bojowo nastawiony, i w poniedziałek zrobi wszystko, żeby wygrać. W naszych zawodnikach drzemie duży potencjał, i stać ich na zwycięstwa na takich torach jak w Grudziądzu czy Poznaniu a nawet Rybniku. Czy uda nam się wygrać? Nie wiem. Wiem jednak, że zrobimy wszystko, żeby tak się stało. O efektach przekonamy się w poniedziałek - zakończył Rusiecki.
Skład awizowany Startu:
1. Krzysztof Słaboń
2. Morten Risager
3. Mariusz Puszakowski
4. Mirosław Jabłoński
5. Krzysztof Jabłoński
6. Marcel Kajzer