Zmarzlikowi trudno będzie wygrać GP w Gorzowie. Wszyscy będą krzyczeli "Bartek musisz"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Bartosz Zmarzlik przed Nielsem Kristianem Iversenem
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Bartosz Zmarzlik przed Nielsem Kristianem Iversenem
zdjęcie autora artykułu

26 sierpnia odbędzie się kolejne już Grand Prix Polski w Gorzowie. Na własnej ziemi w roli stałego uczestnika cyklu po raz drugi pojawi się Bartosz Zmarzlik. Michał Kugler, były działacz Stali, wierzy w finał 22-latka, ale o zwycięstwo będzie trudno.

W tym artykule dowiesz się o:

Od lat rozgrywana w Gorzowie Wielkopolskim runda Grand Prix uznawana jest za ogromną wartość dla promocji miasta. Rokrocznie zainteresowanie jest duże, a w tym sezonie już teraz wiadomo, że na trybunach zasiądzie komplet kibiców.

- Grand Prix to jest niesamowite wydarzenie w Gorzowie Wielkopolskim. Żużel to jedna z dwóch najbardziej popularnych dyscyplin w naszym mieście, przez wielu uważana za tę pierwszą. Są to Indywidualne Mistrzostwa Świata. Do tego jeszcze fakt, że wychowanek miejscowego klubu, brązowy medalista z zeszłego roku i aktualny złoty medalista w drużynie, wygrał ostatnie Grand Prix i stara się odrabiać punkty do miejsc medalowych sprawia, że jest to naprawdę wielka impreza - stwierdził Michał Kugler.

Były działacz Stali Gorzów ma oczywiście na myśli Bartosza Zmarzlika. Jego obecność w elicie, ostatnie zwycięstwo w szwedzkiej Malilli oraz dobra postawa pozostałych Polaków to czynniki, mające spore znaczenie dla frekwencyjnego sukcesu gorzowskich zawodów. - To na pewno też na to wpływa, ale w poprzednich latach nigdy nie było problemu z kompletem bądź prawie kompletem publiczności na zawodach Grand Prix w Gorzowie - zauważył.

Gorzowscy kibice i nie tylko wierzą, że 22-letni żużlowiec potwierdzi wysoką dyspozycję na torze, na którym się wychował. - Bartek ma szansę zwyciężyć, ale na własnym stadionie będzie mu bardzo trudno, bo wszyscy będą mówili tak, jak w zeszłym roku. Wszyscy krzyczeli "Bartek musisz". On nic nie musi. Życzę mu, żeby był w finale, w pierwszej czwórce, a najlepiej na podium. To jest do zrealizowania - mówił Kugler. - W ogóle marzy mi się, żeby w finale, a nawet na podium było dwóch Polaków, Bartek i np. drugi z przedstawicieli województwa lubuskiego, Patryk Dudek. Jakby Maciej Janowski dobrze pojechał... Nie wiadomo, czy wystąpi Piotrek Pawlicki, ale fajnie by było, żeby Polacy, w tym także Krzysiu Kasprzak, weszli do pierwszej ósemki - dodał.

ZOBACZ WIDEO Zobacz na czym polega praca kierownika startu

W ostatnich latach było w Gorzowie kilka imprez, podczas których można było odnieść wrażenie, że Zmarzlik nie wytrzymywał presji. Mowa tu chociażby o finale Indywidualnych Mistrzostw Polski czy Memoriałach Edwarda Jancarza. Były wiceprezes Stali ma jednak inne wytłumaczenie. - Na pewno łatwiej się jedzie bez presji tak, jak to było w Malilli. Brak Bartka w ścisłym finale IMP-u czy słabsze występy w niektórych imprezach były spowodowane tym, że nie był on jeszcze tak dograny sprzętowo. Wiem, że teraz u niego w tej kwestii jest bardzo dobrze i będzie w pierwszej czwórce gorzowskich zawodów - zdradził.

Obecność aż piątki Polaków daje spore szanse na triumf któregoś z Biało-Czerwonych i historyczne osiągniecie, jakim byłoby pobicie rekordu z 2010 roku, kiedy nasi reprezentanci wygrali sześć rund w jednym sezonie. Oprócz stałych uczestników, czyli Bartosza Zmarzlika, Patryka Dudka, Macieja Janowskiego i odpoczywającego po urazie Piotra Pawlickiego na Stadionie im. Edwarda Jancarza z "dziką kartą" pojedzie wspomniany Krzysztof Kasprzak.

- To zawodnik, który już wygrywał w Grand Prix. Był wicemistrzem świata w pamiętnym 2014 roku, złotym przecież dla Stali Gorzów. Nie wiem jednak, czy jego obecna forma predysponuje go do tego, by wygrać ten turniej. Natomiast może namieszać faworytom i liczę bardzo na niego, że będzie w czołowej ósemce, a jakby udało się dostać do czwórki, to byłoby fantastyczne osiągnięcie - zakończył Michał Kugler.

Źródło artykułu: