Bartosz Zmarzlik już od kilku lat zalicza się do absolutnego, światowego topu. 22-letni zawodnik niejednokrotnie pokazał już, że potrafi wygrywać, wszak spora kolekcja medali mistrzostw świata i Europy nie wzięła się znikąd. Czy jednak jest w stanie powtórzyć sukces z przeszłości i znów triumfować w Gorzowie?
Wciąż aktualny drugi wicemistrz świata owal w północnej części województwa lubuskiego zna jak własną dłoń i nie będzie przesadą stwierdzenie, że dawno nikt w Gorzowie nie pokonywał łuków z taką swobodą. Nic więc dziwnego, że przy okazji wszelkiego rodzaju turniejów indywidualnych, jeśli chodzi o faworytów mówi się przede wszystkim o Zmarzliku. Reszta to tylko peleton, w którym nominuje się jednostki mogące wystrzelić i zagrozić liderowi.
Jeśli prześledzić karierę Zmarzlika, okazuje się, że stadion w Gorzowie wcale nie jest dla niego taki szczęśliwy. Jedyny tytuł Młodzieżowego Indywidualnego Mistrza Polski zdobył w Lesznie w 2015 roku, choć wcześniej dwukrotnie miał okazję stanąć do walki u siebie. W 2011 roku pokonał go Piotr Pawlicki, a w 2014 mistrzem został Szymon Woźniak. Podobnie sytuacja klaruje się w rywalizacji seniorów. W tym roku Zmarzlik nie dojechał nawet do finału, a dwa lata temu uznał wyższość Macieja Janowskiego. Grand Prix? Wygrał w 2014 jako najmłodszy żużlowiec w historii, ale już w kolejnych dwóch sezonach, mimo dobrego początku, zawodził w najbardziej kluczowym momencie.
Można odnieść wrażenie, że Zmarzlik w najważniejszej chwili zwyczajnie się spala. Z tą tezą nie godzi się Stanisław Chomski, trener Cash Broker Stali Gorzów, który młodego zawodnika miał okazję obserwować od samego początku jego żużlowej przygody. - Bartek dobrze przepracował kluczowy okres jeśli chodzi o mentalność i podejście do tego sportu. Nie uważam żeby on się spalał w kluczowych momentach. Na tym poziomie po prostu wszystko musi zagrać w odpowiednim miejscu i czasie. O kwestie psychologiczne jestem jednak spokojny. Bartek jest zawodnikiem, który nauczył się jak wygrywać i przegrywać. Umie się cieszyć sukcesem i wyciągnąć wnioski z porażki. Po kilkunastu turniejach w roli stałego uczestnika dojrzał też do cyklu. Wie, że to nie są tylko jedne zawody, że te punkty trzeba kompletować przez cały rok - stwierdził doświadczony szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: rybnicki #SmakŻużla
Chomski zauważył, że poprawę w jeździe 22-latka widać zwłaszcza w ostatnim czasie. Wystarczy przypomnieć Grand Prix Szwecji, gdzie Zmarzlik w znakomitym stylu, na ostatnich metrach, wyprzedził Antonio Lindbaecka i wygrał swój drugi turniej w życiu. - U Bartka dopiero niedawno przyszła stuprocentowa stabilizacja i to było doskonale widać podczas Grand Prix Szwecji. Rywale raczej się pilnowali, a on wyłamał się ze schematu i skrupulatnie, łuk po łuku, budował swoją prędkość by na sam koniec zwyciężyć. To też pokazuje, że jest on jednym z nielicznych zawodników, którzy nawet jeśli nie mają sprzętu dopasowanego do swoich oczekiwań, i tak potrafią wyciągnąć z niego maksimum i jechać dobrze - powiedział.
Jeśli jednak Zmarzlik znów w Gorzowie zawiedzie w decydującym momencie, automatycznie uruchomi lawinę spekulacji na temat nie radzenia sobie z presją. - Jestem tego całkowicie świadomy, choć absolutnie się z tym nie zgadzam. Spala się zawodnik, który w pewnym momencie po prostu pęka. A o Zmarzliku tego powiedzieć nie można. Widzimy przecież, jakie on akcje przeprowadza. Gdyby nie wytrzymywał presji, to by tego nie było, traciłby mnóstwo pozycji albo notowałby uślizgi przy takich atakach - zauważył Chomski.
Grand Prix Polski w Gorzowie już w najbliższą sobotę. Będący ostatnio w kosmicznej formie Zmarzlik znów będzie zdecydowanym i jedynym faworytem tego turnieju. Czas pokaże, czy dotychczasowe porażki na własnym torze to tylko niefortunny zbieg okoliczności, niezgranie się wszystkich elementów we właściwym czasie, czy może głębszy problem.
Przeprowadziłeś się do Gorzowa?
Co zrobisz jak ciebie tam zgwałcą ? Dalej będziesz piał ?
Cholera jaki ty musisz mieć kompleks Wrocka hmm...