Jedną z wielkich niewiadomych jest postać menedżera Jacka Frątczaka, który w trakcie sezonu przybył do Torunia z misją ugaszenia pożaru. Teraz wszyscy chcą, by pozostał z zespołem na kolejny rok, jednak to nie jest pewne. Sam zainteresowany nie ukrywa, że chciałby pozostać z drużyną, jednak ma pewne inne zobowiązania zawodowe w Zielonej Górze. Czas pokaże, czy da się to pogodzić.
Niezależnie od tego włodarze Get Well pomału myślą już o kolejnym sezonie. Prezes Ilona Termińska mówiła w rozmowie z naszym portalem, że torunianie chcą wykorzystać możliwości zawodników, którzy jeździli w zespole w tym sezonie oraz tych, którzy będą dostępni na rynku transferowym i wyrażą chęć startów w toruńskiej drużynie.
Dla portalu Dzień Dobry Toruń Termińska dodała, że pewne nazwiska już się pojawiają i potrzeba wzmocnień, by ponownie walczyć o najwyższe cele. Prezes klubu nie podaje jednak żadnych konkretów. Mimo to można już wysnuć pewne wnioski.
Robert Kościecha, który odpowiada w klubie za pracę z juniorami podkreślał, że cieszy się z każdego postępu młodych zawodników. Spać spokojnie może Daniel Kaczmarek, który nieco zawiódł w tym sezonie oczekiwania kibiców. - Jestem przekonany, że będziemy mieli z niego jeszcze dużo pociechy - uważa trener.
W klubie są zadowoleni ze startów Michael Jepsena Jensena i Pawła Przedpełskiego szczególnie pod koniec sezonu zasadniczego. Obaj podkreślali, że świetnie czują się w Get Well i powinni pozostać w drużynie. Niewiadomą są natomiast bracia Holderowie. Chris zawiódł, a Jack wystrzelił. Frątczak uważa, że pozostawienie ich obu to "może być niezła perspektywa".
Do zera spadają natomiast akcje Grzegorza Walaska, który zdecydowanie nie był w stanie wznieść się na wyżyny swoich możliwości i to za niego należałoby poszukać dobrego wzmocnienia. Czas pokaże czy tak się stanie. Z pewnością w Toruniu najbliższa jesień będzie gorąca.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: rybnicki #SmakŻużla