Unia - Falubaz: Czy gospodarze znów mogą zlać zielonogórzan? (zapowiedź)

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow

Powszechnie uważa się, że faworytami półfinałowej rywalizacji między Fogo Unią a Falubazem są zielonogórzanie. Trudno jednak wymazać z pamięci wynik z początku sezonu, gdy leszczynianie rozjechali tego rywala, wygrywając 64:26.

30 kwietnia tego roku zobaczyliśmy wielką Fogo Unię Leszno. Gospodarze byli nie do zatrzymania, a pięciu z nich - Emil Sajfutdinow, Peter Kildemand, Janusz Kołodziej, Nicki Pedersen i Bartosz Smektała - miało dwucyfrowe zdobyczne punktowe. Widzowie przecierali natomiast oczy ze zdumienia, oglądając poczynania gości. Jarosław Hampel uzbierał tamtego dnia dwa punkty, a Patryk Dudek zaledwie cztery. Honoru Ekantor.pl Falubazu bronili Piotr Protasiewicz i Jason Doyle, ale i oni zdobyli ledwie po osiem "oczek".

Nic dwa razy się nie zdarza

- Matematyczne szanse na powtórkę oczywiście są, ale trudno w nią uwierzyć. Przede wszystkim dlatego, że tamten mecz był dla gości wypadkiem przy pracy. Poza tym zespół Marka Cieślaka jest teraz w zupełnie innym miejscu niż wtedy, na wiosnę. Dobitnie potwierdza to fakt, że wygrał rundę zasadniczą - mówi ekspert stacji nSport+, Wojciech Dankiewicz.

Zdaniem byłego żużlowca obu klubów, Jana Krzystyniaka, dyspozycja zielonogórskich zawodników jest teraz o przynajmniej 50 procent wyższa. - Wprost niemożliwe jest to, by Jarek Hampel znów zrobił tam dwa punkty. On rozkręcał się w trakcie sezonu i jest teraz innym zawodnikiem. Formę mają w zasadzie wszyscy seniorzy gości, a zamiast Karpowa, który wtedy w Lesznie zawiódł, jeździ Thorssell - zauważa były zawodnik.

Trudno poza tym szukać wybitnej formy u zawodników z Leszna. Dopiero w tym tygodniu po kontuzji ręki wrócił Kildemand i raczej nie zdobędzie parunastu puntów. - Daleko do szczytowej dyspozycji jest też paru innym zawodnikom - zauważa Dankiewicz. - Nie ma Nickiego Pedersena, który był przecież jednym z motorów napędowych Unii w tym pierwszym spotkaniu. W przypadku gości z Zielonej Góry, takich znaków zapytania odnośnie formy nie widzę - dodaje.

ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody

A może jednak?

Nie należy w każdym razie mówić, że nic nie przemawia przed tym dwumeczem za Fogo Unią. Faktem jest, że zielonogórski rywal leszczynianom najwyraźniej pasuje. - Drużyna Piotra Barona nie wygrała przecież tylko u siebie. W rewanżu, gdy nie jechał kontuzjowany Jason Doyle, Unia też okazała się lepsza - przypomina Dankiewicz.

W Lesznie może nie mówią tego głośno, ale w zasadzie cieszą się, że trafili właśnie na Falubaz. Z dwoma innymi rywalami, którzy weszli do play-offów, Fogo Unia nie zdobyła w rundzie zasadniczej nawet punktu. Lepiej mierzyć się więc z tym, na którym zrobiło się aż pięć "oczek" - czyli Falubazem.

Szczęśliwy może nie być natomiast trener gości, Marek Cieślak. Ani w tym, ani w poprzednim roku w Lesznie nie wygrał. Sztuka ta udała mu się natomiast ostatnio we Wrocławiu, a punkty potrafił przywozić także z Gorzowa. Obiekt w Lesznie może kojarzyć mu się dobrze, ale chyba tylko ze względu na wygrywane tam tytuły Drużynowego Pucharu Świata.

Zdaniem byłego prezesa Unii, Rufina Sokołowskiego, nawiązanie do wyniku z kwietnia jest możliwe, jeśli gospodarze znów zaskoczą zielonogórzan torem. - Nawierzchnia i spasowanie do niej to w tym sezonie klucz do sukcesu dla każdej z drużyn. Jeśli Unii uda się zrobić taki tor, jakiego chcą jej zawodnicy, to wywalczy sobie wysoką zaliczkę. Łatwe to jednak nie będzie, bo plany popsuć mogą komisarz toru i aura pogodowa - mówi Sokołowski.

Inny argument, jakiego mogą trzymać się kibice z Leszna to zaskakujące zwroty akcji, jakie serwuje nam Ekstraliga w tym sezonie. W trakcie rundy zasadniczej wszelkie analizy ekspertów można było wyrzucić do kosza, a wygranych Falubazu we Wrocławiu czy osłabionej Stali Gorzów w Lesznie w zasadzie nikt nie przewidział. Dlaczego kolejnego zwrotu akcji - tym razem z udziałem Fogo Unii - nie miałoby być w play-offach?

Będąc realistą

Leszczynianie nie muszą tak naprawdę nawiązywać do wyniku z 30 kwietnia, by w niedzielę być już bardzo blisko finału PGE Ekstraligi. - Uważam, że granica komfortu przed rewanżem zaczyna się od dziesięciu puntów. Jeśli padnie więc wynik 50:40 dla Unii, zielonogórzanom będzie trudno. Wygrana Unii, ale tylko dwoma czy czterema punktami sprawiałaby natomiast, że Falubaz miałby już finał na wyciągnięcie ręki - mówi Wojciech Dankiewicz.

Najgorszy scenariusz byłby natomiast wtedy, gdyby po pierwszym spotkaniu wszystko było już jasne, a w rewanżu nie czekałyby nas żadne emocje. - Pamiętam, jak przed paroma laty mieliśmy taką sytuację w finale Ekstraligi. Unia wygrała wtedy w Zielonej Górze i rewanż był formalnością. Nie chciałbym, by teraz, w półfinale, wyglądało to podobnie, tylko, że w drugą stronę. Niech wszystko rozstrzyga się w ostatnich biegach drugiego meczu - kwituje Dankiewicz.

Awizowane składy:

Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra
1. Jarosław Hampel
2. Jacob Thorssell
3. Patryk Dudek
4. Piotr Protasiewicz
5. Jason Doyle
6. Alex Zgardziński

Fogo Unia Leszno
9. Emil Sajfutdinow
10. Peter Kildemand
11. Piotr Pawlicki
12. Grzegorz Zengota
13. Janusz Kołodziej
14. Bartosz Smektała

Początek meczu: 19:00 (live nSport+ HD)
Sędzia: Paweł Słupski
Komisarz toru: Krzysztof Okupski

Prognoza pogody na niedzielę (za yr.no):
Temperatura: 15°C
Wiatr: 2 m/s
Deszcz: 0.0 mm

Komentarze (23)
avatar
Jerzy Skoniecki
3.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
UNIA Leszno - Falubaz Zielona Góra 51: 39. 
avatar
GRZEGORZ GW
3.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Falubaz z inwalida jedzie który lekarz odpowiada za Doyla. 
Widder
2.09.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Lać falubaz ile wlezie! 
avatar
piwolek
2.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
trudno przewidziec wynik unia jest tak chimeryczna 
Vegas
2.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sprawa wyniku otwarta wszystko możliwe jest ale chyba Falubaz ma lekka na ta chwile przewagę w tym ze zawodnicy są w lepszym gazie kto wie czy remisem się nie skończy