W krótkim filmie, który do nas trafił, możemy zobaczyć, jak Piotr Rusiecki, prezes Fogo Unii Leszno, próbuje wyjaśnić osobie ubranej w bluzę Sebastiana Niedźwiedzia, zawodnika Ekantor.pl Falubazu, że nie ma uprawnień do przebywania w parku maszyn. Chce go usunąć z pomocą ochroniarzy. W zajściu bierze też udział Krzysztof Niedźwiedź, ojciec Sebastiana. Z boku przygląda się temu kierownik zawodów.
- Prezes Rusiecki najwyraźniej nie wiedział, że ten człowiek jest oficjalnie członkiem teamu Falubaz - wyjaśnia nam Marcin Grygier, rzecznik prasowy zielonogórskiego klubu. - Został on zgłoszony w protokole, miał opaskę, więc miał prawo być w parku maszyn. I z tego, co wiem, to został w nim do końca meczu. Jeśli chodzi o zajście, to nie będziemy składać żadnej skargi. Mamy zbyt dobre relacje z Unią, żeby robić takie rzeczy.
Unia oficjalnie nie chce zajmować stanowiska w sprawie. Z naszych ustaleń wynika, że osoba, której dotyczył spór, to Michał Smektała (zbieżność nazwiska z juniorem Bartoszem Smektałą przypadkowa). Kiedyś był on częstym gościem w parku maszyn na Stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie. Najwyraźniej musiał zajść panu Rusieckiemu za skórę.
- Prezes Rusiecki tłumaczył mi nawet, że ten człowiek ma teraz u nich zakaz stadionowy - komentuje Niedźwiedź senior, świadek zdarzenia. - Stanąłem jednak w obronie człowieka. Raz, że miał bluzę mojego syna, a dwa, że był formalnie w teamie Falubazu i pomagał. Miał też odpowiednią opaskę.
Sprawa z Leszna nie będzie miała raczej dalszego ciągu. Ekstraliga Żużlowa, jeśli nie będzie skargi Falubazu, z pewnością się nią nie zajmie. W PZM usłyszeliśmy jedynie, że skoro klub z Zielonej Góry pozwala sobie na takie traktowanie ich człowieka, to już trudno.
ZOBACZ WIDEO Wykluczenie Ljunga i atomowy Zagar. Zobacz skrót meczu Dackarna - Smederna [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]