Stanisław Chomski: Nie chciałem mówić Vaculikowi, że ma przegrać bieg (rozmowa)

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Stanisław Chomski w rozmowie z Przemysławem Pawlickim.
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Stanisław Chomski w rozmowie z Przemysławem Pawlickim.

Stal przegrała półfinałowy dwumecz ze Spartą (43:47, 45:45). Po rewanżu oberwało się trenerowi Stanisławowi Chomskiemu za to, że przegrał taktyczne szachy ze szkoleniowcem gości i źle wybrał zawodników na biegi nominowane.

Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Stal nie pojedzie w finale PGE Ekstraligi. Po drugim meczu półfinałowym w Gorzowie część kibiców krzyczała, że to pana wina.

Stanisław Chomski, trener Cash Broker Stali Gorzów: W grupie dwunastu tysięcy ludzie musiały się znaleźć osoby, które tak to widzą. Zresztą niech każdy ocenia, jak chce. Odnoszę jednak wrażenie, że ta opinia, podobnie jak wiele innych, jest kreowana przez tych, co mówią i piszą. Nie zmienia to faktu, że porażkę przyjmuję na klatę.


Popełnił pan jakieś błędy w półfinale?

Można teraz gdybać i zastanawiać się nad tym, czy skład był dobrze zestawiony. Czy dobrze się stało, że Linus Sundstroem jechał pod dwunastką? Tak go ustawiłem, bo chciałem, żeby w drugiej serii jechał z wewnętrznego pola. Dziesiątka tego nie dawała. Zresztą Przemysław Pawlicki jeździł wcześniej z Martinem Vaculikiem i dobrze to funkcjonowało. Wydawało się, że tak będzie i tym razem.

[b]ZOBACZ WIDEO Upadek Drabika i piękne zwycięstwo Smektały. Zobacz skrót 2. finału IMŚJ w Guestrow [ZDJĘCIA ELEVEN EXTRA]

[/b]

Mnie jednak chodzi o to, czy nie było błędem wystawienie Pawlickiego w czternastym biegu. Zwłaszcza że miał już ostrzeżenie.

W takim biegu, gdzie mieliśmy nóż na gardle, miałem dać zawodnika tracącego wigor. Sundstroem był przeziębiony, nie czuł się najlepiej.

Pawlicki też jednak jechał słabo.

Sundstroem nie był jednak lepszy. W pierwszym biegu pojechał świetnie, wykorzystując szybką ścieżkę i fakt, że rywale nie byli dopasowani. Potem jednak zrobił punkt na defekcie Woźniaka i na Dróżdżu. Pawlicki, mimo wszystko, prezentował się w drugiej części meczu lepiej.

Trzynasty bieg. Goście nie mogli wygrać 5:1, tylko 4:2 i takim wynikiem skończył się ten wyścig. Czy szkoleniowiec Sparty wygrał tym wyścigiem taktyczne szachy z trenerem Chomskim?

Oglądałem ten bieg i widziałem, że jadący na trzecim miejscu Milik do końca trzymał gaz i chciał wygrać z Vaculikiem. Nie dorabiajmy ideologii. Zresztą, jakbyśmy chcieli, to przegralibyśmy ten wyścig podwójnie i Sparta nie mogłaby skorzystać z Woffindena w obu biegach nominowanych. Miałem taki szatański pomysł, ale ostatecznie z niego zrezygnowałem. Widziałem wysoki poziom adrenaliny u moich zawodników i uznałem, że nie będę Vaculikowi mieszał w głowie. Dotąd przywoził trójki, więc nie chciałem mu mówić, że teraz ma przegrać. Nie chciałem, żeby miał mętlik w głowie. Uważam, że wchodząc w te szachy, mógłbym przedobrzyć.

A co takiego się stało, że zawodnikom Stali odcięło w końcówce meczu prąd?

Tor się delikatnie zmienił, a zawodnicy zaczęli szukać większej prędkości. Zrobili radykalne zmiany. Zbyt radykalne, jak się okazało. Ostatni mecz ze Spartą był odbiciem naszego spotkania z Wrocławia w rundzie zasadniczej. Wówczas byliśmy w defensywie, ale Iversen znalazł ustawienia na wrocławski tor, wszyscy poszli za nim i wygraliśmy. Teraz rywal poszedł za Woffindenem, a my się pogubiliśmy.

Co się dzieje z Bartoszem Zmarzlikiem?

Męczy się chłopak. Silniki wytrzymują określoną ilość biegów, a potem tracą moc. Ma sprzętowy problem. Tak samo zresztą, jak Pawlicki.

Przed biegami nominowanymi kamery nSport+ zarejestrowały wielkie emocje i nerwy w parku maszyn. Z czym albo z kim był problem?

Jeden z mechaników pytał, dlaczego nie jedzie Sundstroem. Natomiast w ważnych meczach, to ja decyduję. Oczywiście po konsultacji z zawodnikami, z którymi dużo rozmawiam. Ostatnie słowo należy jednak do mnie. Zresztą ja nie miałem dylematów. Dla mnie było jasne, kto pojedzie.

Nie miał pan wątpliwości w związku z ostrzeżeniem, które miał Pawlicki. Jemu to musiało siedzieć w głowie.

Nic mu nie siedziało w głowie. Zwyczajnie nie wytrzymał.

Działacze Stali będą pana wieszać za to, że drużyna nie weszła do finału?

Zobaczymy. Różne mogą być pomysły. Jak ktoś, prowadzi zespół, musi brać odpowiedzialność za wynik. Oceniając, trzeba jednak wejść w detale i zastanowić się nad tym, czy i jakie błędy zostały popełnione.

A postawiono panu cel awansu do finału?

Tak. Chociaż zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że łatwo nie będzie, bo choć są tylko cztery punkty straty, to nie ma wielkiego komfortu. Dopiero po kontuzji Drabika można było zacząć mówić, że jesteśmy faworytami. Inna sprawa, że oni stracili Maksyma, a my Nielsa Kristiana Iversena. Nasza przewaga w sumie sprowadziła się do tego, że znaleźliśmy lepsze zastępstwo, bo jednak Sundstroem, to coś więcej niż Skupień.

Mecz o brąz to nagroda czy pokuta?

Zawsze będzie niedosyt, bo w półfinale prowadziliśmy w pewnym momencie tak wysoko, że finał mieliśmy na wyciągnięcie ręki. Spotkanie o brąz będzie o tyle dla nas dobre, że spotkamy się z lokalnym rywalem. Dla kibiców dwumecz Stal - Falubaz, to jest wydarzenie. Trzecie miejsce po meczu z Zieloną Górą będzie jednak sukcesem.

Źródło artykułu: