Włókniarza stać na to, by bić się o największe i najdroższe gwiazdy. Klub woli jednak kupować tanio

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / W sezonie 2018 logotypy na kevlarach żużlowców Włókniarza zmienią się.
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / W sezonie 2018 logotypy na kevlarach żużlowców Włókniarza zmienią się.

Włókniarz, budując skład na sezon 2016, liczył każdą wydaną złotówkę. Kiedy Nicki Pedersen wysłał ofertę rzędu 1,8 miliona złotych, to nie było tematu. Częstochowianie wciąż nie mają takiej kasy, ale na zawodników za 1,5 miliona byłoby ich stać.

Włókniarz Vitroszlif CrossFit Częstochowa wykonał w tym roku olbrzymi skok do przodu, gdy idzie o finanse. Prezes Michał Świącik na bieżąco regulował faktury zawodników, dzięki czemu klub stał się wiarygodnym płatnikiem. Włókniarz już nie jest kojarzony z finansowym upadkiem w 2014 roku i wyrzuceniem z ligi za długi. To nie jest miejsce, które żużlowcy wolą omijać szerokim łukiem.

Zwiększyło się też zainteresowanie miasta (ma być większa dotacja) i sponsorów. To wszystko sprawia, że Włókniarz mógłby w listopadowym okienku zaszaleć i negocjować z zawodnikiem, który kładzie na stole ofertę rzędu 1,8 miliona złotych. Na tyle częstochowian wciąż co prawda nie stać, ale mogliby negocjować umowę nawet na poziomie 1,5 miliona.

Inna sprawa, czy Włókniarz chciałby wydać takie pieniądze na jakiegoś zawodnika. Na razie pochwalił się jedynie tym, że na następny sezon zostają Andreas Jonsson i Matej Zagar. Słoweniec dostał te same pieniądze (około miliona), Jonsson zdecydowanie mniejsze niż w tym roku (około 700 tys. zł). Także Leon Madsen negocjuje umowę na tych samych warunkach. To by znaczyło, że choć możliwości finansowe są większe, Włókniarz nadal próbuje żyć oszczędnie. Chyba że rzuci mocne argumenty na stół w rozmowach z polskim seniorem, którego musi pozyskać.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: rybnicki #SmakŻużla

Źródło artykułu: